Aktualności

Po liście obecności zostało nas bardzo niewielu. Nie zamierzam zamykać bloga, jeśli chcecie, kontynuujcie wątki. Krakowskie Liceum przechodzi poważny zastój; stało się to dość szybko, nie ma chyba więc sensu rozpaczliwie reanimować bloga.


Dziękuję wszystkim, którzy dotąd z nami wytrwali! :)

niedziela, 25 października 2015

you dont wanna mess with me i cry easily

Amelia Gawron
niecałe osiemnaście lat, urodzona w Krakowie, klasa II, profil humanistyczny, język niemiecki
koło historyczne, wolontariat, skręcona kostka usprawiedliwia jej nieobecności na wuefie

Ma metr sześćdziesiąt osiem, dołek w brodzie, brązowe oczy i włosy niemal po pas. Niedawno upodobała sobie wiszące na niej golfy i brzydkie spodnie, nie lubi patrzeć w lustro, nie potrafi się malować. Nauczyciele przeważnie ją lubią, bo zawsze odnosi się do nich z szacunkiem, rodzice liczą na ogromny sukces. Starszy brat nie odzywa się do nich już trzy miesiące, ale Amelia wie, że wszystko u niego w porządku. Mama uwielbia się nią chwalić, chociaż córce mówi tylko, że jest śliczna i mądra; ani słowem nie wspomina o tym, że niejednokrotnie do drugiej w nocy ślęczała nad podręcznikami, że już tydzień przed sprawdzianem chodziła potwornie zestresowana, że po szkole nie ma siły już na nic. W domu nie chwali się nikogo za starania, liczą się tylko efekty, więc Mela drży za każdym razem, kiedy dostaje gorszą ocenę; wie, że powinna się postarać. Że to jej interes, jej przyszłość, ale najbardziej boli ją spojrzenie mamy, wyraźnie zawiedzionej. Nie ma zainteresowań, w niczym nie jest wyraźnie lepsza, nic nie idzie jej nadzwyczaj dobrze. Jest przeciętna, ale sukcesy odniesione w podstawówce i gimnazjum zdają się temu przeczyć. Bywa nieprzyjemna i uszczypliwa, jeżeli kogoś lubi; czułość wyraża na wiele sposobów, ale z zasady nie mówi o tym, co ją męczy. Nie przeżyła w życiu nic traumatycznego, nie spotkała jej nigdy wielka krzywda, ale od czasu do czasu jest po prostu bardzo smutna. Nie potrafi czasem wstać z łóżka albo zająć się zadaniem domowym, zamyka się w swoim pokoju, rzadko kiedy z własnej woli wychodzi do ludzi, najlepiej czuje się w towarzystwie laptopa albo dobrej książki. Chciałaby coś zrobić w życiu, chciałaby wziąć się w garść, ale nie wie od czego zacząć. Nie wie z kim porozmawiać, nie wie na kogo może liczyć, wie za to, że z pewnością jest bezużyteczna i bezwartościowa. Życie ucieka jej przez palce; nigdy jeszcze się nie najebała, nigdy nie zrobiła niczego szalonego, czuje, że nie będzie miała czego wspominać za kilkanaście lat. Potrzebuje pomocy, ale prędzej spali się ze wstydu niż o nią poprosi. Nie chce nikim manipulować, więc na jak leci zawsze odpowiada dobrze. Chciałaby też przestać jeść mięso, ale boi się powiedzieć o tym mamie.

cześć, czasem jesteśmy, czasem nas nie ma

18 komentarzy:

  1. [Taka fajna ta Amelka, taka zagubiona, i aż chce się ją mocno przytulić. Lilka mogłaby ją nauczyć jak się malować! :D]
    Lilianna

    OdpowiedzUsuń
  2. [Lubię jej przeciętność i pewnego rodzaju bierność wobec życia. Remi z wprawą manipuluje ludźmi i mógłby pociągnąć Amelkę w nieodpowiednim kierunku.]

    Jeremiasz Kwiecień

    OdpowiedzUsuń
  3. [Tu akurat sprawdzałam BMI i jest wsio w normie :) Może Melka zostanie przez kogoś zaczepiona i ów ktoś zacznie jej dokuczać, a Kosma jej pomoże?]

    OdpowiedzUsuń
  4. [Cześć, cześć. Podoba mi się ta Twoja Amelia.
    Jest zwyczajna do szpiku kości i chyba głównie dlatego zyskała moją sympatię. Jeżeli masz ochotę na wątek z moją uszkodzoną na wielu poziomach Lidką, to oczywiście zapraszam. Ja o tej porze zbyt dobrze nie myślę (choć próbuję, bo muszę jeszcze do szkoły przygotować dwie wypowiedzi na polski), ale możemy pomyśleć nad czymś wspólnie. :)]

    Lidia Kochańska

    OdpowiedzUsuń
  5. [O! Podoba mi się. A co powiesz na to: Lidka idzie po raz pierwszy na spotkanie koła historycznego, a tu okazuje się, że nauczyciel zorganizował wyjście do muzeum. Dziewczyny mogły zostać sparowane, a może nawet nie, tak czy siak.. Amelia skręca tę kostkę, a Lidka jako dobra dusza pomaga jej w powrocie do szkoły, czy tam do domu. Następnego dnia odnajdzie nowo poznaną koleżankę w szkole, bo za bardzo przejmie się jej zdrowiem. W końcu mogłyby zacząć spędzać ze sobą coraz więcej czasu. A można dorzucić do tego to, że rodzina Lidii dobrze zna się z rodziną Amelii. Co Ty na to? Masło maślane, ale co tam. :>]

    Lidka Kochańska

    OdpowiedzUsuń
  6. [Hm, wydaje mi się, że mogłybyśmy zacząć następnego dnia po wycieczce. Zgadzasz się na to? :D
    Lidka odnajdzie w szkole Amelię wmawiając sobie, że interesuje się stanem jej kostki tylko dlatego, że ich ojcowie się znają. A prawda jest taka, że zwyczajnie fajnie jest się przejąć kimś innym, ale cii, nikt o tym nie wie. Potem, tego samego, bądź następnego dnia, mogłoby okazać się, że macocha Lidki zorganizowała jakiś obiad, na którym znów by się spotkały.]

    Lidka Kochańska

    OdpowiedzUsuń
  7. [Uff, cieszę się! W takim razie będę czekać. :>]

    Lidia Kochańska

    OdpowiedzUsuń
  8. [Myślę, że Ala uczepi się Meli jak rzep psiego ogona.]

    Ala

    OdpowiedzUsuń
  9. [A ja nie wiem, czy rozumiem Twój komentarz...]

    Bruno Barnett

    OdpowiedzUsuń
  10. [Brzmi super. Zacznijmy od wizyty u Meli w domu. Ala na pewno by tam pobiegła, gdyby Mela nie pojawiła się w poniedziałek w szkole. A potem zobaczymy.
    Raz, dwa, trzy, zaczynasz Ty. :*]

    Ala

    OdpowiedzUsuń
  11. [Taka fajna, spokojna postać, do posiedzenia w ciszy i wypicia gorącej czekolady. <3 Nie wiem w sumie, jak mogłyby się poznać, chociaż ona jest w klasie z siostrą Adki, więc coś tu można pokombinować.. ;3 Dużo wątków życzę!]

    Adka

    OdpowiedzUsuń
  12. Dzisiejszy dzień był dla mnie istnym blogosławieństwem. Wręcz oderwaniem się od codziennych zmartwień. Po pierwsze: nie było tego dna matematyki. Po drugie: trzy w-fy pod rząd. Można było się wybiegać, wykrzyczeć i wyszaleć przy piłce. To było coś co chyba lubiłem w tej szkole najbardziej.
    Dlatego też na miasto po lekcjach wybieralem się w bardzo dobrym nastroju. I obiecałem sobie, że nic nie będzie w stanie tego stanu mojego zajebistego samopoczucia zniszczyć. Ale niestety los lubi być cholernie złośliwy. Sprawił, że moja obietnica obróciła się w pobożne życzenie.
    Otóż na mojej drodze stanęła trójka dryblasów, którzy chyba nie byli do mnie przyjaźnie nastawieni. Ani do dziewczyny, która próbowala jakoś przejść. Tamci chyba nie zrozumieli zwrotu, który użyła szatynka. A może i zrozumieli, ale coś im nie podpasiło, bo ich twarze wygięły się w jakimś dziwnym grymasie. To było przykre, kiedy zaczęli ją szturchać i się naśmiewać.
    - Panowie, tak dam nie powinno się traktować. - Powiedziałem, a w moim głosie dźwięczał rosyjski akcent. Tamci zerknęli to na mnie to na dziewczynę.
    Ją na moment zostawili, a zaczęli zbliżać się do mnie.
    - Ej, ej! Trzech na jednego to banda łysego! - Podniosłem głos. - Jak jesteś taki mocny to dawaj na solo. - Oho, włączył mi się już Mike Tyson. Ten największy z nich co wołali na niego Kozak wyszedł na przeciwko mnie. I zaczęliśmy okładać się pięściami. Długo nie trzeba było czekać aż zjawił się tum gapiów. Akurat w tamtym momencie praktycznie siedziałem okrakiem na ów Kozaku i raz za razem w miarę celnie prułem mu pięścią w twarz.

    OdpowiedzUsuń
  13. Ojciec Lidki nie rozumiał czegoś takiego, jak zajęcia dodatkowe . Skoro na dobre zrezygnowała ze sportu, to musiała wybrać coś innego. Nie, nie mogła. Musiała. Ostatecznie więc padło na koło z historii, które wydawało się najmniejszym złem ze wszystkich. Gdyby tylko wiedziała, że na pierwszym spotkaniu, na jakie postanowiła pójść, zostanie zorganizowana wycieczka do muzeum..
    W gruncie rzeczy nie było aż tak źle. Zawsze mogło być gorzej. Nikt specjalnie się nią nie interesował, więc była gotowa uznać tę wycieczkę za udaną. Do czasu, gdy dziewczyna, z którą została sparowana nie skręciła kostki. Wmawiała sobie, że kompletnie jej to nie obchodzi, ale prawda była taka, że martwiła się o tę dziewczynę. Ba, następnego dnia nawet odważyła się popytać kilku nauczycieli, ale w szkole jej nie znalazła.
    Wróciła do domu i nadal zastanawiała się nad stanem kostki ów dziewczyny, której imienia nawet nie zdołała zapamiętać. Dzięki temu jej myśli choć na jakiś czas zajęte były czymś innym, niż wypadkiem. Uświadomiła to sobie dopiero popołudniu, gdy macocha kazała jej się przebrać na obiad. Ta kobieta zdecydowanie nie miała serca, zmuszając Lidkę do tego, by udawała idealną córeczkę, idealnego tatusia. Perfekcyjna rodzina, to jest to! Musiała przebrać się pięć razy, bo żaden strój nie podobał się Natalii. Gdy dzwonek do drzwi w końcu zadzwonił zaczęła modlić się o to, by to popołudnie szybko się skończyło.
    Nim zdążyła zaprotestować, jej ojciec objął ją mocno ramieniem i zaprowadził do holu.
    – Zajmiesz się Amelią. Masz być miła, Lidia. – Powiedział cicho, ściskając mocniej jej ramię. Puścił ją, a na jego twarzy prawie natychmiast pojawił się szeroki uśmiech. Wywróciła oczami i spojrzała na dziewczynę.
    – Cześć, nazywam się.. – urwała, uważniej wpatrując się w swojego gościa. – Och, hej! Jak się ma twoja kostka? Szukałam cię dziś w szkole, ale najwyraźniej nie nadaję się za bardzo na detektywa. – Szlag. Nie miała zamiaru tego mówić. Zamknij się Lidka, po prostu się zamknij. Zerknęła na swojego ojca, który już zdążył zapomnieć o jej istnieniu i zajął się rozmową ze swoim znajomym. A nie, przepraszam, przypomniał sobie o niej, gdy wziął rzeczy od ojca Amelii i podał jej. Zacisnęła szczękę i odwiesiła ubrania na wieszak. Zerknęła na dziewczyna, a kąciki jej ust uniosły się w niepewnym uśmiechu. – Wygląda na to, że jesteśmy na siebie dziś skazane. Chodź, nie będziemy tutaj stać. – Obróciła się na pięcie i ruszyła długim korytarzem w stronę salonu.

    Lidka

    OdpowiedzUsuń
  14. [Hmmm. Proponuję połączenie obu opcji: znają się z podstawówki i utrzymują jakiś tam kontakt (jak się zobaczą, to fajnie, jak nie, to w sumie jeszcze lepiej), a Amelka czyta wypociny Remiego. Powiedz mi tylko, jaki miałaby stosunek do tej grafomanii, to wymyślę resztę.]

    Jeremiasz Kwiecień

    OdpowiedzUsuń
  15. [Dobry wieczór! Amelia to niby przeciętna osóbka, ale wydaje mi się, że właśnie na tym polega jej magia i bardzo mi się to podoba. Aż za bardzo nie wiem co jeszcze mogłabym powiedzieć. Baw się dobrze!]

    Aleksandra Zakrzewska

    OdpowiedzUsuń