Anna Kruk
Chirurdzy są nieczuli i obojętni, szkolne pielęgniarki sympatyczne i zatroskane, a pani Kruk czule bagatelizuje potrzeby wychowanków na rzecz większego dobra (czyt. własnego spokoju) Bywa zirytowana (bo kto przechodzi z ratowania życia do ratowania nastolatków przed bieganiem na stadionie?) ale i tak czasami się ugnie i wypisze zwolnienie, bo ma w sobie w gruncie rzeczy dużo empatii. Lubi rozmawiać, lubi słuchać plotek, lubi udawać, że nie wie o co chodzi. I lubi nie mówić o swoich uczuciach, ale słuchać o Twoich.
Bycie delikatnym to żadna wada, no chyba że jesteś neurochirurgiem, wtedy, okej, to może być problem. Bo jednak jak każda porażka Cię jakoś dotyka, to nie za dobrze. Trzeba mieć twardą skórę, ot co. Wszelka "trauma" powinna być Ci obca. I nie powinnaś mieć problemu z powrotem do pracy po, powiedzmy, trudnym doświadczeniu. Ale spokojnie, jeśli masz to zawsze możesz zamienić skalpel na termometr i zostać szkolną pielęgniarką, luzik arbuzik.
Kochliwość, kolejna cecha na którą pani Kruk nie powinna sobie nigdy pozwolić. Bo jak się ma syna to powinno się postępować odpowiedzialnie i dziecka nie mieszać w swoje sercowe sprawy, co by nie oglądało zbyt wielu różnych facetów w krótkim odstępie czasowym, ot co. To akurat nie wyszło jak trzeba, nie da się ukryć. Aczkolwiek, przyznać musimy, że Ania miłość okazywała nie tylko obiektom zainteresowania, ale także dziecku i to bez przerwy! Bo jeśli jest na tym świecie jakiś mężczyzna idealny to się nazywa Karol Krzeszowski, oczko w głowie pani Kruk...
Pewna niezależna kobieta trzy lata temu dostała pracę w Krakowie i stała się trochę bardziej zależna, a nieco później poznała pana Kruka i postanowiła przestawić się na jeszcze większą zależność. Rutyna wydawała się ciekawa, bo nieznana. Zadziwiające są mechanizmy ludzkiego myślenia.
Jak wszystko Ci się samo przytrafia, to się budzisz w dziwnym związku, w sytuacji, której nie rozumiesz, w miejscu, którego nie lubisz. Ale hej, lubisz kontakty interpersonalne i lubisz przekraczać bariery, bo wkurza Cię to całe uczeń-pan nauczyciel i chętnie będziesz obgadywać swojego męża z jego uczniami - Ciebie też przecież irytuje, że sam układa sprawdziany.
Pielęgniarka | 38 lat
[Czekałam na panią! Remi może ją nachodzić z byle powodu (a poza tym robić jej zdjęcia z ukrycia). Miło by było, gdyby z tych najść wynikało coś dwuznacznego. Piszesz się na to?]
OdpowiedzUsuńJeremiasz Kwiecień
[Dooobrze, porządne kobiety to właśnie jego typ! Zresztą, nie musimy się daleko posuwać, to może być po prostu jakaś niejasna relacja, w dziewięćdziesięciu procentach opierająca się na gierkach słownych. Chyba że w trakcie wyjdzie inaczej, też nie będę narzekać, wręcz przeciwnie. Postaram się dzisiaj zacząć, ale niczego nie obiecuję.]
OdpowiedzUsuńJeremiasz Kwiecień
[Ada zna się z jej mężem, co prawda dopiero ostatnio się dowiedziała, że on to on, ale co tam, mogłaby czasem wpaść do pani Kruk się wyżalić czy coś. Mogłaby ją uznać za swojego rodzaju 'przyjaciółkę' :3 Biorąc pod uwagę chorobliwe wręcz odchudzanie się Adki, podejrzewam, że mogłaby często z powodu jakichś tam zasłabnięć czy omdleń trafiać do pani Ani. Wątunio? :3]
OdpowiedzUsuń[Witam panią pielęgniarkę! I Ciebie też jak najbardziej witam na blogu. Mam nadzieję, że spędzisz tu dobrze czas :)
OdpowiedzUsuńNie wiem czy dobrze się łapię w tych wszystkich relacjach i mogę być po prostu gapą, ale czy przypadkiem Karol Krzyżowski, nie miał być Karolem Krzeszowskim?]
Paweł
[Jestem za tym, żeby to jak najbardziej udziwnić. :3 Będzie przynajmniej wesoło. Ada mogłaby kiedyś przypadkiem napomknąć coś o tej znajomości.]
OdpowiedzUsuń[Mam nadzieję, że jest znośnie i nie będziesz mnie za to bić.]
OdpowiedzUsuńByło tak, odkąd pamiętał. Rówieśniczki się dla niego nie liczyły, nie interesowały go: niedojrzałe, naiwne, mające się za pępek świata, ze śmiesznymi problemami, z których robiły wielkie tragedie. Owszem, czasem okręcał sobie jakąś małolatę wokół palca, oczywiście tylko i wyłącznie dla zabawy, dla własnej chorej satysfakcji, ale ulegały mu tak szybko, że ostatecznie zamiast oczekiwanego zadowolenia z siebie czuł jedynie złość i obrzydzenie do nich. Koledzy z klasy pewnie mieli go za geja, bo nie podzielał ich zachwytów nad cyckami Anki czy innej Karoliny z II A czy B. Nie obchodziło go to, w końcu to oni byli prymitywnymi istotami, które kierowały się instynktem. On miał gust i nie podniecał się byle kawałkiem mięsa. Starsze kobiety – doświadczone, zadbane, świadome swojego seksapilu – od zawsze go pociągały. W tym pożądaniu był jakiś wewnętrzny konflikt: pragnął ich ciał i uczuć, jednocześnie gardząc nimi jako osobami, przekonany, że w każdej kobiecie siedziała, za przeproszeniem, zwykła kurwa. Niestety, obcowanie z paniami po trzydziestce nie było takie proste, zwłaszcza kiedy nie wychodziło się z domu zbyt często, więc Remi mógł nawiązać bliższy kontakt co najwyżej z jakąś nauczycielką albo szkolną pielęgniarką, swoją drogą – wyjątkowo atrakcyjną. O tak, pani Kruk jawiła mu się jako Afrodyta wśród nauczycielskich raszpli, nieziemska piękność, wybawienie. Nic dziwnego, że został stałym bywalcem jej gabinetu. Czasem przychodził do niej z wymyślonymi naprędce dolegliwościami, czasem z obrażeniami wyniesionymi z bójek, a czasem pogawędzić, rzekomo by umilić jej czas w pracy, tak naprawdę chcąc po prostu pogapić się na jej biust, czego ona zdawała się nie zauważać, a przynajmniej udawała, że nie zauważała. Zresztą, nie interesowało go, co sobie o nim myślała, dopóki pozwalała mu przebywać w swoim towarzystwie.
Tego dnia postanowił urwać się z fizyki – jako że wymknięcie się ze szkoły na czterdzieści pięć minut nie miało zbyt wiele sensu, wpadnięcie w odwiedziny do pielęgniarki wydało mu się genialną alternatywą. Jak zwykle wszedł do gabinetu bez pukania – zaaferowana telefoniczną rozmową pani Kruk nawet nie zwróciła na niego uwagi, co bez wahania postanowił wykorzystać. Zbliżył się do niej cicho niczym drapieżnik skradający się do ofiary i dźgnął ją palcami w boki, dopiero wtedy rzucając „dzień dobry”. Wiedział, że było to przekroczeniem pewnej granicy, ale nie sądził, aby pielęgniarka miała mu za złe tę niewinną zaczepkę. W końcu dosyć luźno podchodziła do relacji z uczniami.
Jeremiasz Kwiecień
[Siemaneczko :D Zapraszam do Kosmy! Mam nawet pomysł na wątek. W trakcie zajęć w-fu mój pan nabawi się jakiejś kontuzji i z pomocą nauczyciela przyjdzie do niej. Tam ów pan psor poprosi o jaieś zwolnienie dla Kosmy czy coś i wyjdzie. Kosma, mimo iż mało co panimaje po polsku wyczuje co się święci i będzie niemalże błagał o to, aby ta nie wystawiała mu zwolnienia (mimo iż kostka jemu zacznie puchnąć w zastraszająco szybkim tempie), bo mecz, bo on nie może, bo jak to on i zwolnienie lekarskie. Dla Kośmy każdy powód jest dobry, aby nie brać zwolnienia.]
OdpowiedzUsuń[Zaczniesz?]
OdpowiedzUsuń[Ojej, dzięki. To chyba Remi tak wpływa na moją pisaninę.]
OdpowiedzUsuńSzczerze współczuł pani Kruk roboty, jaką przyszło jej wykonywać. Na jej miejscu pewnie już dawno by oszalał, zmuszony znosić wycieczki ciamajdowatych uczniów i późniejsze użeranie się z ich nadopiekuńczymi rodzicami, którzy zachowywali się jak niespełna rozumu, kiedy chodziło o zdrowie ich pociech. Sam starał się ograniczyć kontakty z ludźmi do niezbędnego minimum – szczególnie te z głupimi ludźmi – by nie psuć sobie krwi, więc kariera chirurga, jaką zaplanowała mu jego mamuśka, wydawała się świetnym planem na życie. W końcu w trakcie operacji nikt nie będzie mu zawracał głowy jakimiś bzdurami.
– A byłaby pani zazdrosna, gdyby nie była pani tą jedyną? – zapytał nieco bezczelnie, uważnie przyglądając się pani Kruk. Jak zwykle wyglądała zjawiskowo, mimo że miała na sobie pielęgniarski uniform, który raczej nikomu nie dodawał uroku. To było nie do pomyślenia, że tak atrakcyjna kobieta postanowiła zostać mężatką i zrezygnować z wolności.
Remi, który lubił przekraczać bariery, nie za bardzo przejmował się jej stanem cywilnym, ale byłby skłonny zaprzestać swoich podchodów, gdyby naprawdę przeszkadzały pani Kruk. Zaprzestanie ich tylko dlatego, że po prostu wypadało przestać, nie wchodziło w grę. Głupie zasady należało łamać, zwłaszcza w przypadku relacji międzyludzkich – w końcu poza nimi było wystarczająco dużo zakazów i utrudniającej życie biurokracji. Wiedział, że nawet jeśli jakaś kobieta zgrywała zdegustowaną jego poczynaniami, w środku cieszyła się zainteresowaniem dużo młodszego mężczyzny.
– Zakładam, że jak zwykle bawi się pani wyśmienicie.
[ W końcu mam czas :) Nareszcie mam mamuśkę. Po raz pierwszy moja postać ma na blogu jakiegoś rodzica, co niezmiernie mnie cieszy. Myślmy nad czymś :) ]
OdpowiedzUsuńKarolek
[Cześć :)
OdpowiedzUsuńFajna postać ta twoja Anna :] Byłabyś chętna na wątek z Gabrysią? Coś by się na pewno wymyśliło :)]
[Cześć! Może masz ochotę na jakiś wątek?]
OdpowiedzUsuńSyriusz