Nataniel
Koman
Klasa III J + rosyjski ○ Kapitan oraz środkowy w drużynie koszykówki ○ Całe 194 cm, przez co góruje nad większością ○ Zaplanowane kilka lat po ukończeniu szkoły ○ Zbyt uparty i zawzięty by odpuścić ○ Niewielka kawalerka w centrum miasta ○ Paromiesięczny Basket w mieszkaniu ○ Flirciarz i zadziora, aktualnie w udawanym związku z czystej chęci by mieć kogoś przy sobie ○ Wierność jednak nie jest jego mocną stroną ○ Więcej na sumieniu niż ktokolwiek przypuszcza ○ Parę bardzo brzydkich tajemnic ○ Stara się nie zepsuć swojej przyszłości i nie stracić żadnej z szans ○ Ten dobry, lecz nadopiekuńczy starszy brat ○ Biseksualny i ponoć bardziej woli panie ○ Ojciec konsul, Matka tłumacz, a On sportowiec ○ Wyłamujący się z szablonu rodzinny ○ Daleko od bliskich, mieszkającej teraz przy zachodniej granicy w Niemczech
Nie jesteś kolejnym durnym sportowcem, napinającym mięśnie i szukającym
zainteresowania płci pięknej. Nie potrzebujesz otaczających cię ludzi,
podlizujących się na każdym kroku, będących przy tobie, póki jesteś tym
lepszym, bo wiesz, że znikną, gdy tylko powinie ci się noga. Przykra
jest ta rzeczywistość, lecz przywykłeś do tego, nie raz już
dostrzegając, jak beznadziejni są ci, których uważałeś za przyjaciół.
Dlatego teraz unikasz takich osób, uciekasz przed tymi, woląc grono tych
zaufanych oraz swojej aktualnej dziewczyny, z którą o dziwo jesteś już
pół roku, a to jak na ciebie nie lada osiągnięcie, gdyż zwykle żadna nie
wytrzymywała długo z tobą i twą wielką ambicją. Koszykówka od sześciu
lat jest prawie całym twoim światem, poświęciłeś się treningom czasami
zbyt intensywnym, zbyt męczącym. Nie raz z początku dogorywałeś
następnego dnia, gdy każdy mięsień sprawiał ból, lecz ciebie to nie
zniechęcało, bo robiłeś i nadal robisz to, co lubisz. Uczysz się jednak
na błędach, nie chcąc złapać kontuzji, która przekreśli wszystko. Mimo
bycia sportowcem nauczyciele zauważają fakt, że równie dobrze
poradziłbyś sobie na profilach bardziej ścisłych. Nigdy nie miałeś
problemów z ogarnianiem tematów, potrafisz analizować, wyciągać wnioski,
stosować teorię w praktyce. Masz jednak i swoje wady, których nie
wytępiłeś przez cały czas, a może nie chcesz, by znikały. Zdarzało ci
się gnębić pierwszoklasistów, tak jak męczono cię, uciekać z lekcji,
głównie polskiego, nie mając chęci po raz któryś iść do odpowiedzi,
czasami przeginać w pewnych kwestiach, kłócić, nawet jeśli nie masz
racji. Jesteś uparty, zawzięty i to twoje główne minusy, nie przyznasz
się do błędu, nie powiesz otwarcie, że się myliłeś. Wolisz wmówić komuś
swoje zdanie, bo tak jest łatwiej, lepiej.
Witam!
Przyjmiemy każdy wątek i powiązanie,
najchętniej te dziwne, nie łatwe.
Wizerunek - Aaron Taylor-Johnson
[Cześć, przyznam się bez bicia, że kartę podglądałam, bo Natan jest świetny! Aż mam ochotę na wątek i powiązanie :)]
OdpowiedzUsuńLilianna
[Jeszcze zapomniałam pochwalić imię oraz wizerunek :P Boziu, nie wiem. Kusi mnie zajęcie "posady" dziewczyny Nataniela, ale nie wiem, czy Lilka by się na nią nadała XD]
OdpowiedzUsuńLilianna
[To zaklepuję sobie Lilkę jako dziewczynę Nataniela :3 Jednak na dzień dzisiejszy muszę już znikać, ale myślę że jutro, znaczy się dzisiaj wieczorem, powinnam być, także możemy omówić szczegóły wątku, ok? :)]
OdpowiedzUsuńLilianna
[Cześć chłopaku mojej siostry! :D Skoro Lilcia zaklepała, nie ma opcji, żeby Nataniel nie znał jej bliźniaczki. Co powiesz na jakiś śmieszny wątek? :3]
OdpowiedzUsuńAdka
[Bardzo chętnie napiszę wątek - z pewnością jakiś zawiły i trudny, bo te łatwe zbyt szybko się nudzą. W każdym razie, masz jakieś pomysły? Bo ja jestem wyprana i nie mogę nic konkretnego wymyślić.]/Kajetan
OdpowiedzUsuń[Kajetan jest człowiekiem, który nie zwraca uwagi na przeciwności losu. Gdybyś chciała, mogłybyśmy faktycznie zrobić z nich kochanków, co byłoby podwójnie interesujące, bo trzeba byłoby to trzymać w sekrecie nie tylko przed żoną Kruka, ale i wszystkimi dookoła. Drama życia. Sam fakt, że widywaliby się na zajęciach również mógłby być ciekawy - nic tak nie rozprasza jak seksowny nastolatek, oblizujący usta w pierwszej ławce...]/Kajetan
OdpowiedzUsuń[Mrau. Chcesz zacząć od początku? To mogłoby być ciekawe - zobaczyć jak się sytuacja rozwinie, od czego właściwie zacznie. I jeśli tak, masz jakiś pomysł, żeby w ogóle ich połączyć?]/Kajetan
OdpowiedzUsuń[Z Kajetanem nic się nie ciągnie, słowo. Zresztą początkowe akcje nie muszą być rozpisane na stronę w Wordzie, prawda? Wpadł mi do głowy taki pomysł... co, gdyby Nataniel założył się z kumplem o podryw nauczyciela? Wtedy bez przeszkód mógłby próbować zwrócić na siebie uwagę. Kiedy więc doszłoby do jakiejś interakcji, chłopak mógłby nawet stwierdzić, że nie, bo przecież to był tylko głupi zakład... cóż, wtedy Kruk dopiero pokaże na co go stać.]/Kajetan
OdpowiedzUsuń[To świetnie. Zaczniesz? Można to zrobić poza szkołą - jeśli chłopak chce spróbować go uwieść, może wiedzieć na przykład do jakich barów chodzi i tak dalej.]/Kajetan
OdpowiedzUsuń[Cięższych wątków? Co przez to rozumiesz? Co do pomysłu - można dogadać się z Lili o to, że niby się Wam postaci coś posprzeczały i Adka pomaga Natanowi ogarnąć coś na przeprosiny dla niej. Nie wiem, zorganizować jakiś wyjazd czy coś.]
OdpowiedzUsuńAdka
Dzień dłuży się niemiłosiernie, jakby ktoś rozciągnął go w czasie. Prowadzi zajęcia, myślami będąc daleko poza murami szkoły - jakim cudem w ogóle się w to wpakował? Co ważniejsze, jak wytrzymał ostatnie dziesięć lat, żyjąc w ten sposób? Teoretycznie lubi uczyć, nie ma problemu z wpajaniem do głów potrzebnych informacji. Co jednak podkusiło go, żeby zostać wychowawcą? Musiał być pijany, zgadzając się na ten układ... Oddałby swój wolny czas, by unikać irytujących godzin z jego młodzieżą, bo ile można tłuc do głów rzeczy, które wszyscy doskonale wiedzą? Chyba dlatego siedzi jak idiota przy swoim biurku, wsłuchując się w opinie dzieciaków. Oni też nie chcą tu być. Wie o tym. I najchętniej przyklasnąłby im, poszedł na piwo i zapomniał o tej dodatkowej stówie w kieszeni. Ale nie. Nie można. Bo obowiązek. Bo, kurwa, tak trzeba. Dzwonek jest więc zbawienny, tydzień w tydzień wyczekuje go jak napalony nastolatek, na którego czeka rozgrzana dziewczyna w łóżku. Stanąłby mu z radości, gdyby nie fakt, że wszystko jest tak komicznie męczącą sytuacją.
OdpowiedzUsuńŻegna uczniów, a potem wsiada w samochód i jedzie do domu. Żona przygotowała obiad, czuje to już na klatce schodowej. Przybiera na twarz najbardziej urokliwy uśmiech, na jaki go stać, po czym przekracza próg i całuje kobietę w policzek. Rozmawiają o pierdołach, bo ile można streszczać debilne wypracowania pierwszoklasistów. Potem myje naczynia, bierze prysznic i przebiera się w świeże ubrania. Informuje żonę, że wychodzi na piwo z kumplami, po czym opuszcza mieszkanie. W głowie zapisując, że to tysiąc pięćset trzydzieste ósme kłamstwo, które jej sprzedał. Świetnie, robi to nałogowo - częściej niż papierosy, zdecydowanie więcej niż whisky. Powinien brać za to pieniądze. Do baru dojeżdża taksówką, szczerze wierząc, że upije się do nieprzytomności. Jutro sobota, może sobie na to pozwolić.
Siada przy barze, zamawia piwo i opiera łokcie o blat. Wszędzie cuchnie męskimi perfumami, potem i dymem nikotynowym. To automatycznie działa jak trybik; wyjmuje paczkę, wsuwa używkę między wargi i odpala, zaciągając się mocno. Kiepska muzyka mu nie przeszkadza, za to zaczepki ze strony głośnej kobiety już owszem. Przenosi się więc w róg sali i obserwuje otoczenie, niczym kobra gotująca się do skoku. Kończy pierwsze piwo, zamawia drugie, chyba tylko po to, by zamienić kilka słów z przystojnym barmanem. Był dobry, miał go kiedyś na kilka godzin. Teoretycznie mógłby to powtórzyć - powtórki jednak wzmacniają niebezpieczeństwo odkrycia licznych zdrad. Odpuszcza. Wtedy jednak mężczyzna podchodzi do niego, stawiając przed nim kolejną dawkę alkoholu. Spogląda na niego z uniesionymi brwiami i słysząc, że to od tamtego chłopaka, tu wskazuje ręką, wyraz jego twarzy wraca do normalności. Patrzy w tamtym kierunku, szybko rejestrując że to jeden z jego uczniów. W grzecznym geście unosi kufel w górę, a co, niech będzie i toast. Za dziwactwa młodzieży. Za ich pieprzoną możliwość picia po osiemnastym roku życia.
Kajetan
[O, no to faktycznie się pokomplikowało. Tak myślę, jak inaczej mogliby się poznać. Co najwyżej z jakichś dodatkowych zajęć sportowych, na które ktoś mógł namówić Adkę. Adka by poszła, a że jest ofermą, mogłaby przypadkowo prawie zrobić krzywdę Natanowi. Nie wiem, u nas są organizowane tzw. 'zajęcia usprawniające', na których każdy kto chce ma dostęp do hali i może sobie robić co chce. Może tak bardzo chciała odbić piłkę do siatki, że się cofała, cofała i wpieprzyła na niego? To mogłoby być śmieszne, on jest olbrzymem niemal, a ona kurduplem. Jakby mu PRAWIE coś zrobiła, mógłby się na nią wkurzyć, a z tego można później duuuuużo wyciągnąć.]
OdpowiedzUsuńAdka
[Hm... a w jaki sposób się pokomplikowało?]
OdpowiedzUsuńLilianna
Spodziewa się, że chłopak podejdzie. Postawienie piwa było jasnym sygnałem, a więc i ruszenie w jego kierunku wydaje się formalnością. Kiedy więc ten wstaje, uśmiecha się mimowolnie pod nosem, bo zawsze, gdy ma rację, czuje się lepiej. Pozwala mu usiąść naprzeciw siebie i marszczy delikatnie brwi, słysząc formę, w jakiej się do niego zwraca. Zazwyczaj nie ma nic przeciwko przechodzeniu na Ty. Tym razem jednak czuje się dotknięty, chociażby dlatego, że w kontaktach uczeń-nauczyciel, lubi czuć tę władzę, choćby była znikoma.
OdpowiedzUsuń- Proszę pana – upomina go z zadziornym uśmiechem. Odsłania górne zęby, prezentując w ten sposób czystą perfekcję (osiągniętą prawdopodobnie dzięki paskom wybielającym). Wyciąga kolejnego papierosa, odpala go i pozwala by gęsty dym wszedł w niego głębiej niż do tej pory. - Koman... dołujące jest to, że Ty mając osiemnaście lat siedzisz sam w barze. Ja mogę.
[Hm... kurcze, kurcze, to teraz mam niezłe główkowanie, jak postąpić. Cóż, może Lili przez jakiś czas będzie nieświadoma, co wyprawia Nataniel, a potem rozpęta mu prawdziwe piekło, kiedy o wszystkim się dowie? :P]
OdpowiedzUsuńLilianna
[Przyznam się szczerze, że jeszcze nigdy nie wplątałam mojej postaci w taki związek. To może być ciekawe :) Dobrze, jakieś pomysły na wątek?]
OdpowiedzUsuńLilianna
Podrywa mnie, ta myśl przechodzi mu przez myśl i wzbudza coś w rodzaju sympatii. Nie jest na tyle pijany, by nie zauważyć chamskiego podrywu. Zresztą, nie obchodzą go konsekwencje – dawno przestały, gdy po raz pierwszy poszedł do łóżka z uczennicą. Od tamtego czasu przestał przejmować się każdym słowem, każdym gestem. Nie daje po sobie poznać, że zauważył. To zepsułoby całą zabawę, zniszczyło starania, które w wykonaniu jego ucznia wydają się naprawdę interesujące.
OdpowiedzUsuń- Bycie panem wywołuje we mnie... euforię - mruczy zadowolony, oblizując spierzchnięte wargi. - Zostańmy przy tym pan, dla mojej wewnętrznej satysfakcji.
Unosi znacząco brwi, po czym upija kilka sporych haustów ze swojego kufla. Ponownie zaciąga się dymem, opiera łokieć o blat, pochylając się o kilka centymetrów w stronę swojego ucznia. Nie pamięta, w której jest klasie ani jak mu idzie, ma w głowie tylko jego imię i nazwisko, bo pamięć nie pozwala na więcej szczegółów.
- Biorąc pod uwagę, że już tu siedzisz to chyba nie mam wyjścia, prawda? - stwierdza całkiem trzeźwo, przekręcając głowę delikatnie na bok.
[Będziesz dzisiaj długo siedzieć?]/Kajetan
Nie ma już żadnych wątpliwości. Motywy chłopaka są mu nieznane, ale w tym momencie nie mają ode większego znaczenia. Teoretycznie, nie mają one żadnego znaczenia, jeśli w efekcie doprowadzić mają do jednego. W mniemaniu Kruka tak właśnie jest: wszystko jest czarne albo białe; stąd też opcja zakładu nawet nie przychodzi mu do głowy. Podoba mu się. Tyle. Albo chce, żeby go przelecieć. Proste. Żadnych dodatkowych barier do przeskoczenia. Jest w stanie dać mu to, czego chce, jeśli będzie wystarczająco pociągający.
OdpowiedzUsuń- Sprawiasz, że zaczynam brzmieć jak bohater kiepskich powieści erotycznych - mówi, unosząc znacząco brwi. Ta rozmowa nie sprawia mu problemu, a co ważniejsze, nie nudzi go, co zdarza się rzadko. Zazwyczaj musi zmieniać towarzystwo trzy razy w jeden wieczór, by przetrwać. Tym razem ignoruje wszelkie znaki, które informują, że powinien stąd uciec. Odpowiedzialność najwidoczniej nie jest jego mocną stroną. Nie dzisiaj. Może to kwestia tej cholernej godziny wychowawczej...
- Gdybym teraz wyszedł, nie zdążyłbyś poderwać mnie w jakiś interesujący sposób - rzuca całkiem otwarcie, patrząc mu prosto w oczy.
[Cześć :) Jeśli masz ochotę na wątek z Brunonem - zapraszam :D]
OdpowiedzUsuńBruno Barnett
W rodzinie Lilki można było zaobserwować kilka sportów. Podnoszenie pilota, sprzątanie na czas oraz biegi przełajowe od kuchni do pokoju. Tylko Lilka jako jedyna spośród członków rodziny Dobrowolskich potrafiła się zmusić do tego, aby coś robić. I nie, nie chodziło tu o ciągłe skakanie z programu na program, i unoszenia butelki z piwem do rąk (nie jej ojciec nie był alkoholikiem), ciągłym sprzątaniem, bo przecież wszędzie jest kurz, mimo iż był wycierany poprzedniego dnia (tak, jej mama była wielką fanką sprzątania), czy też graniem w jakieś dziwne, przeróżne gry, których nie rozumiała (tutaj jej rodzeństwo przebijało praktycznie każdego fana gier i nowinek technicznych). Jako jedyna miała zawsze coś zaplanowane, i potrafiła sobie znaleźć zajęcie. Po skończonych lekcjach, trzy razy w tygodniu chodziła na dwugodzinne lekcje baletu, znajdowała czas na dodatkowy francuski, aby mieć jak najlepsze oceny w szkole, a i jeszcze codziennie wieczorem chodziła biegać, bo nic tak nie pomaga lepiej zasnąć, jak godzinny jogging. Nawet, jeśli chwilami dopadała ją niechęć, i chęć pozostania w domu, to i tak wychodziła. Bieganie pomagało jej również poukładać wszystkie myśli, zapomnieć o niektórych sprawach, i wrócić do domu z całkiem "świeżymi" myślami.
OdpowiedzUsuńLubiła biegać sama, ale od kiedy poznała Nataniela, to właśnie z nim dzieliła te wieczorne godziny, kiedy wspólnie przemierzali alejki parku, bądź biegali po mieście. Sama nie wiedziała do końca, co sprawiło, że była z Natanielem, ale jednego była pewna : szalała za nim jak głupia. Taka szczenięca miłość, jeśli można to uczucie tak nazwać. I mimo, że jak każdy, Nataniel miał wady, to Lilka nie zwracała na nie zbytniej uwagi. Ba, puszczała mimo uszu to, co mówiło się o Komanie. Kilka jej koleżanek próbowało Dobrowolską odwieść od możliwości bycia z nim, ale jak widać - nie wyszło.
Lilianna nie słuchała. Chciała spróbować, dać temu uczuciu szansę. I, owszem, bała się, że to co słyszała było prawdą, ale... błędy są po to, aby się na nich uczyć, prawda? I, przecież, nie można też oceniać kogoś poprzez pryzmat tego, co mówią inni.
Nieprawdą okazały się te wszystkie przestrogi odnośnie Komana. Lilka była z nim naprawdę szczęśliwa. Jak w każdym związku, tak i w ich dochodziło do kłótni i sprzeczek, ale dość szybko się godzili. Mimo to, źle im ze sobą nie było.
Przeszedł ją kolejny dreszcz tego wieczoru, kiedy równo o dziewiętnastej zatrzymała się w samym środku krakowskiego parku, gdzie umówiła się ze swoim chłopakiem. Był sobotni wieczór, więc nie musiała się zamartwiać tym, że czekają na nią zadania domowe. Nawet, wychodząc z domu, nie usłyszała od matki, że ma być w domu przed dziesiątą.
Rozglądając się w okół, uniosła nogę, chwytając się tuż pod kolanem. Miała jeszcze kilka minut, kiedy zjawi się Nataniel, dlatego też, postanowiła nie stać tak bezczynnie. Rozgrzanie się było ważną rzeczą, szczególnie teraz, kiedy wieczory były znacznie chłodniejsze. Poprawiwszy słuchawkę w uchu, obejrzała się za siebie po raz kolejny. Teraz, kiedy było już ciemno, nie przepadała przebywać sama w parku.
Lilianna
[wybacz za to zaczęcie, jakoś mi dzisiaj nie idzie pisanie wątków :< Ale obiecuję poprawę, i mam małe pytanie, ile oni ze sobą już są? :)]
Gasi niedopałek w popielniczce, przez chwilę to na nim skupiając swoje spojrzenie. Kiedy żar znika całkowicie, podnosi wzrok na chłopaka i sporadycznie mrugając, pozwala sobie rejestrować wszelkie zmiany na młodej, przystojnej twarzy. Zdaje sobie sprawę, że zachowuje się nieprofesjonalnie. Gdyby do dyrekcji doszły słuchy o podobnym zachowaniu, byłby skończony. Prawdopodobnie straciłby pracę na miejscu, mało tego, mógłby mieć sprawę w sądzie. Jest jednak zbyt nieodpowiedzialny by się tym przejmować. Póki co, to niewinny flirt: nie myśli o niczym więcej.
OdpowiedzUsuń- Proszę pana – dodaje, poprawiając go z zadziornym uśmiechem. Zasysa delikatnie dolną wargę, prostuje się na niewygodnym krześle i sięga po kolejnego papierosa. Powinien ograniczyć. Trudno. To zbyt wciągające i przyjemne. Zdarza się najlepszym.
- Mogę Ci ze spokojem powiedzieć, co będzie się działo w najbliższych godzinach: ja urżnę się tu w trupa, wrócę do domu i zjem kanapkę. A Tobie za chwilę wybije godzina policyjna i będziesz musiał wracać do łóżka - stwierdza rozbawiony, upijając spory haust z na wpół pełnego kufla.
Kruk
[Może wątek z Kosmą? Pomysł mam taki, że może twój pan będzie miał jakiś kłopot z rosyjskim i nauczyciel skieruje go do Kosmy, aby ten mu pomógł na co ten niezbyt chętnie przystanie.]
OdpowiedzUsuń[W takim razie zapraszam do rozpoczęcie wątku :D]
OdpowiedzUsuń[Zeszyt i jego czytanie ze zrozumieniem, nawet nie zauważyłam, że jest już jeden koszykarz, to bardzo dobrze od razu raźniej! Przypomniałam sobie o tym panu i po prostu idealnie pokrywał się z moją wizją Pawła i oczywiście dziękuję :)
OdpowiedzUsuńZostałam zaproszona, więc przybywam, chociaż nie wiem co dokładnie by można im wykombinować żeby nie było nudno...]
Paweł
Tak właściwie, to jakiś cichy głosik, który momentami odzywał się w jej głowie, podpowiadał, aby zaczęła brać na serio to, co inni mówią na temat Nataniela, a nie ślepo wierzyć w każde jego słowo. Było kilka sytuacji, że czuła, iż ją okłamuje, byleby tylko o czymś się nie dowiedziała. I zamiast zacząć naciskać, aby wyjawił jej całą prawdę, ona ustępowała, kiwając jedynie głową, i wierząc w to, co mówi.
OdpowiedzUsuńW końcu, każdy miał jakieś tajemnice, o których nie chciał otwarcie mówić. Tylko, że naprawdę, Lilianna czasami wolałaby usłyszeć najgorszą prawdę, a nie stek jakiś bzdur. Ale, cóż poradzić, jak nie dopytywała się prawdy, tylko bez mrugnięcia okiem pozwalała się okłamywać.
Bieganie z kimś, było swego rodzaju nowością dla Lili, ale wszystko co nowe, mogło być fajne. Nie przejęła się zbytnio spóźnieniem Nataniela. Sama czasami zapominała, jak czas potrafi szybko płynąć. Poczekała na niego cierpliwie, przez ten czas rozgrzewając swoje ciało do biegania. W końcu, kiedy Koman się zjawił, uśmiechnęła się na jego widok.
-Nic nie szkodzi. Przecież to tylko kilka minut spóźnienia-powiedziała, wzruszając przy tym ramionami. Chwilę później ruszyła w krok za nim, narzucając powolne tempo biegu.
Lilianna
[Przywiało mnie do Ciebie imię oraz nazwisko Twojej postaci i oczywiście jak zawsze nie pomyliłam się w kwestii, co do kolejnej stworzonej przez Ciebie postać jest godna uwagi, a zdjęcie wręcz booooskie! :D]
OdpowiedzUsuńMaria
[Dzizas jak nieskładnie napisałam, wybacz xd Gorączka i pisanie z telefonu, który ma popsuty dotyk, to złe połączenie ;c]
Usuń[A wąteczek z chęcią tylko nie jestem dobra w wymyślaniu :c]
OdpowiedzUsuń- Lepsze? - pyta, unosząc znacząco brew w górę. Krzyżuje ręce na piersi i odchyla się do tyłu na krześle. W takiej pozycji wygląda na otwartego, a przede wszystkim pewnego siebie. Zresztą, taki właśnie jest, tak się czuje. Sięga po piwo, spija spory łyk, po czym oblizuje usta z gęstej piany. Rozciąga wargi w uśmiechu, przekręcając delikatnie głowę na bok, wpatrując się bez przerwy w twarz chłopaka. - Jeśli chcesz, żebym Cię przerżnął, wystarczy powiedzieć - mówi, delikatnie zachrypniętym barytonem. To zupełnie nieprofesjonalne, ba, wręcz karalne. Ale ma to gdzieś. Koniec końców, jest piątek. Chce się zabawić, będzie się bawił. Zostając nauczycielem, nie przypuszczał, że wyląduje w łóżku z własnymi uczniami; kiedy jednak po raz pierwszy nastąpiła taka sytuacja, nie przeraził się, wręcz przeciwnie: stwierdził, że to świetna alternatywa dla małżeństwa. Kiedy już w nim wylądował, cóż, niewiele się zmieniło. Kajetan potrzebuje świeżego, młodego ciała, potrzebuje zastrzyku energii, potrzebuje dreszczyku, jak dzieciak, bo co by było, gdyby się dowiedzieli?.
Nie daje sobie wejść na głowę; nigdy nie był człowiekiem kompromisów, nigdy nie pozwalał nikomu zająć pozycji samca alfa. Lubi dominować, wiedzieć, że to on panuje nad sytuacją. Źle czułby się w roli człowieka uległego: czy to na ciele, czy umyśle. Zresztą, z jego poczuciem własnej wartości i pewnością siebie, trudno komukolwiek przejąć kontrolę.
OdpowiedzUsuń- Bez tych konsekwencji nie byłoby to takie ekscytujące - mówi, wyjmując z kieszeni paczkę papierosów. Przez chwilę obraca ją w dłoniach, by w końcu wysunąć jednego ze środka i wsunąć pomiędzy wargi. Odpala i zaciąga się, dym wypuszczając leniwie spomiędzy lekko rozwartych ust. Milczy przez moment, skupiając uwagę na fajce, choć wzrok utkwiony mając wciąż w chłopaku. - Spalę i wychodzę - stwierdza. Kończy piwo, które dostał od Komana, kilkoma machnięciami dopala, po czym gasi niedopałek w popielniczce. Wstaje z miejsca, zasuwa za sobą krzesło i opiera się dłońmi o oparcie. - Idziesz?
Nie ma pojęcia o zakładzie, więc dla niego to czysta zabawa: ma przed sobą młodego, przystojnego chłopaka i może to wykorzystać. A skoro ten jest chętny, nic nie stoi na przeszkodzie. Udaje się do cudzego mieszkania, w gruncie rzeczy uważając to za niezwykłą dogodność: ciągnięcie go do siebie byłoby dużo bardziej kłopotliwe. Skopuje z nóg buty i odwiesza kurtkę na wieszak, po czym wchodzi głębiej do mieszkania. Kręci przecząco głową - wystarczy alkoholu. Rozgląda się dookoła, po czym bez najmniejszych oporów zaczyna rozpinać koszulę. Odwrócony jest w stronę chłopaka, więc nie ma problemu z obserwowaniem jego reakcji. Zsuwa ubranie z ramion i rzuca je na oparcie kanapy. Często ćwiczy, a jego ciało jest tego świadectwem. Nigdy nie czuł, że ma się czego wstydzić; wręcz przeciwnie, często słyszy, że wygląda wspaniale na swój wiek. I bardzo dobrze; miałby się za ofiarę, gdyby sobie odpuścił, tylko ze względu na dojrzałość. Człowiek się starzeje, ale można to robić z godnością, a jakże.
OdpowiedzUsuń- Zdejmij spodnie – rzuca w jego kierunku, zaciskając zęby na dolnej wardze, rozciągając usta w zadziornym uśmiechu.
Zapewne ktoś inny, będąc na miejscu Lilianny zorientowałby się, że coś jest nie tak. Ale nie tak naiwna osóbka, jak ona. Dobrowolska aż za bardzo wierzyła innym, i pewnym było, że ta ufność względem innych kiedyś ją zgubi, a ona będzie cierpieć długo i boleśnie.
OdpowiedzUsuńJedna brew Lilki powędrowała w górę, kiedy usłyszała pytanie Nataniela. Odwróciwszy głowę w stronę chłopaka, posłała mu pytające spojrzenie, uśmiechając się delikatnie w międzyczasie.
-Jest sobota, więc raczej nie dostanę telefonu od ojca, że mam wracać do domu. Sami gdzieś z mamą wyszli, także... Nie, nie muszę wracać do domu, jeśli tak Cię to interesuje-odpowiedziała, po czym spojrzała przed siebie. Dłuższą chwilę nic nie mówiła, jednak ciekawość wzięła górę. Ponownie odwróciła głowę w stronę Komana, wręcz świdrując go spojrzeniem.
-Powiesz mi, co planujesz? Wiesz, nie przepadam za niespodziankami-powiedziała, odgarniając na bok niesforny kosmyk włosów.
-A na pewno coś planujesz. Znam Cię już trochę czasu, i potrafię to rozpoznać. Zawsze uśmiechasz się w ten sposób, kiedy coś chodzi Ci po głowie-dodała po chwili namysłu.
Lilianna
[Może założy się z klasą o kase, że wykradnie z biurka Sawickiej przykładowe arkusze maturalne z matematyki, których ona użyje jako sprawdzian i przyłapie go na tym Maria? No chyba, że wolisz poczekać na moją drugą postać, z którą uda nam się wymyślić coś lepszego, a przynajmniej mam taką nadzieję bo już góry mogę powiedzieć, że będzie łączyła ich już sama klasa :D Choć w sumie zastanawiam się tez nad panią :D xd]
OdpowiedzUsuń[ Cześć brat! :) Okeeej, to myślmy nad wątkiem. Jakieś propozycje? (Tak, chcę Cię niecnie wykorzystać! <3)
OdpowiedzUsuńUnosi powoli jedną brew, gdy dociera do niego, co mówi chłopak. Przez chwilę szczerze uważa, że ten sobie żartuje. Bo przecież to idiotyczne, żeby przyszedł tu z nim, tylko po to, by teraz się wycofać. Mruga kilkakrotnie, opiera jedną dłoń o krzesło, z którego ściąga swoją koszulę. Przekłada ją z jednej ręki do drugiej, póki co, nie mając zamiaru jej zakładać. Sam nie wie czy jest bardziej zirytowany, czy rozczarowany, czy może jedno i drugie.
OdpowiedzUsuń- Przepraszam bardzo, żebyśmy się tylko dobrze zrozumieli, chciałeś żebym przyszedł do ciebie, żeby obejrzeć śpiącego psa albo wypić kolejne piwo? - pyta, rozciągając usta w kpiącym uśmiechu. - Bo trochę mi się to kłóci z tym, co wcześniej wynikało z naszej rozmowy.
Kręci z niedowierzaniem głową, po czym nasuwa koszulę na ramiona. Zapina dwa środkowe guziki, po czym sięga do kieszeni po papierosa, niewiele interesując się tym czy chłopakowi będzie to przeszkadzało, czy nie.
- Wy, dzieciaki, jesteście jednak popierdolone.
Kruk
Kończy zapinanie koszuli i cofa się do przedsionka. Schyla się, żeby założyć buty, po czym narzuca kurtkę na ramiona. Wydmuchuje dym z płuc, bokiem opierając się o ścianę. Ktoś tu się chyba irytuje i to w całkiem komiczny sposób, który dla Kruka jest jedynie potwierdzeniem słów, które właśnie wypowiedział. Spogląda na niego łagodnie, może nawet odrobinę pobłażliwie.
OdpowiedzUsuń- Następnym razem nie zaczynaj czegoś, co wymaga więcej niż możesz dać, młody - stwierdza raczej z dobrej woli niż żeby mu dopiec. Nie takie rzeczy się przeżyło; jeśli dzieciak nie chce, to go nie zmusi. Jeszcze w gwałciciela się nie zmienił i nie ma najmniejszego zamiaru. Cała zabawa polega na tym, by oni chcieli. Jeżeli jest inaczej, nie ma takiej samej radości.
- Zobaczymy się na polskim - żegna się, odsłaniając rząd równych zębów, po czym opuszcza mieszkanie, zamykając za sobą drzwi. Nie wie do końca gdzie jest, więc zamawiając taksówkę, rzuca nazwą ulicy przeczytaną na jednym ze sklepowych szyldów. Kiedy dojeżdża na miejsce zapala jeszcze dwa papierosy i dopiero wtedy wdrapuje się na ostatnie piętro kamienicy.
[Tak sobie myślę... chcemy teraz trochę zamieszać? Co Ty na to, żeby Kruk usłyszał rozmowę chłopaków na temat zakładu? Mógłby się potem trochę wkurwić.]/Kajetan
[ Nie wiem, co Natan mógłby zrobić by zniszczyć jej zdanie o sobie, no ale myślę, że możemy popróbować. :P Hmmm... powiedzmy, że Gaja poznała jakiegoś kumpla Natana, ale ani on (w sensie ten chłopak) ani tym bardziej Gaja, nie wiedzą o jego powiązaniu z Natanielem. No nie wiem, mogą być razem w drużynie czy może nawet się przyjaźnić. W każdym razie ów chłopak może być bardzo podobny do Natana - flirciarz, zadziora i tak dalej. Względem Gai zachowuje się w miarę okej, a nawet bardzo okej... wiadomo czego od niej chce. Mówi o niej Natanielowi, oraz o swoich zamiarach, ale nie mówi która to dziewczyna, proponuje spotkanie - jakąś podwójną randkę czy coś. I dopiero na spotkaniu sprawa zostaje wyjaśniona, a impulsywny Natan może koledze trochę szczenę przestawić. Gaja oczywiście będzie wściekła na niego, bo przecież chłopak ani jemu, ani tym bardziej jej krzywdy nie zrobił i nie będzie chciała z bratem gadać. Tylko takie coś w tej chwili mi do głowy wpadło, ale nie przejmuj się... jestem po dłuuuugich i nudnych wykładach więc to pewnie nudniejszy wątek od nich :P I pewnie mało spójnie to opisałam. Ech... ]
OdpowiedzUsuńGaja
[ Spokojnie, Gaja na pewno chluśnie mu w twarz drinkiem z lodem, który ostudzi jego zapędy. O, i o alkohol też może się Natanek na nią zdenerwować i prawić jej morały :3 taka to z nich kochająca się rodzinka. ]
OdpowiedzUsuńsiostrunia Gaja
[ Nie no, jak coś nie gra to możemy kombinować dalej ;)
OdpowiedzUsuńPS. Mogę zacząć (znaj me dobre serce!) ale zrobię to dopiero jak napiszę chociaż wstęp swojego konspektu. Chociaż ćwiczenia oddechowe :P ]
Gaja
Igora Sawickiego poznała jakoś na początku września. Na początku znajomości Gaja nie była do niego szczególnie przekonana. Był przystojny, popularny i każda dziewczyna w jej klasie wzdychała na jego widok, a jemu zdaje się, ten stan rzeczy bardzo odpowiadał. Mógł przebierać w dziewczynach i zmieniać je jak rękawiczki, a jednak uparł się na panienkę Koman. Czemu? Sama nie wiedziała. Nie uważała się za specjalnie urodziwą, nie czuła się też jakoś specjalnie wyjątkowa. A może jednak była? Męska psychika zdawała jej się być czarną magią, której za nic nie można rozszyfrować. No nie ważne. Chłopak starał się i zabiegał o nią, nie da się ukryć. Kwiaty, czekoladki, niespodzianki w formie wyjścia do kina, teatru, opery czy nawet piknik na dachu szkoły, choć co do tego ostatniego Gaja nie była pewna czy aby nie było to nielegalne wejście, zwłaszcza o północy.
OdpowiedzUsuńWiększa część dziewczyn z jej klasy zgrzytała zębami za każdym razem, gdy Igor odbierał panienkę Koman pomiędzy lekcjami i zabierał ją gdzieś na przerwę, a ona z czasem zaczęła darzyć go coraz cieplejszymi uczuciami. Można powiedzieć, że miała przed sobą swoją pierwszą szczenięcą miłość i była bardzo ciekawa, jak dalej potoczą się ich losy. Natanowi ani słowem nie wspomniała o chłopaku, który zawrócił jej w głowie. Obawiała się jego reakcji, w końcu do tej pory był jedynym „mężczyzną” w jej życiu. I był zbyt nadopiekuńczy, ale to już swoją drogą.
I wszystko było dobrze do dnia, w którym Igor nie oświadczył Gai, że wieczorem mają podwójną randkę z jego przyjacielem i jakąś dziewczyną. Za nic w świecie Koman nie obstawiłaby wtedy Nataniela. Zgodziła się, a zapytała jedynie gdzie się wybiorą by mogła wybrać odpowiedni strój. Ostatecznie około godziny 19 Gaja ubrana w swoją ulubioną czerwoną sukienkę i czarną ramoneskę opuściła mieszkanie i udała się w umówione miejsce. Przed budynkiem czekał na nią Igor, ucałował jej rumiany od chłodu policzek, w prawą rękę wcisnął jej drinka, a lewą otulił swoją dłonią wciągając do środka. Bar znajdował się w piwnicy. Ściany wyłożone były czerwoną cegłą, a całość utrzymana była w ciemnych barwach. Chłopak zabrał jej kurtkę i odwiesił na wieszak stojący nieopodal, po czym poprowadził ją w stronę stolika, gdzie siedziała pewna para. Z daleka Gaja nie dostrzegła znajomych rysów twarzy młodego mężczyzny. Dopiero gdy stanęła z nim twarzą w twarz, a Igor zaczął ją przedstawiać Gaja z przerażeniem stwierdziła, że przyjacielem Sawickiego jest przecież jej starszy braciszek.
Gaja
[Takie seee, ale się poprawię, mam nadzieję. ]
No tego to się akurat nie spodziewała, ale cóż zrobić. Uśmiechnęła się krzywo do dziewczyny brata, której po prostu nie mogła zdzierżyć i zajęła miejsce po jego lewej stronie. Igor uśmiechnięty od ucha do ucha, najwyraźniej nie zauważył grobowej miny Nataniela. Zasiadł tuż obok Gai i objął ją władczo ramieniem, jeszcze najwyraźniej nie skojarzył, że nazwisko tej dwójki to nie jest zbieg okoliczności.
OdpowiedzUsuń- Uspokój się… - syknęła cicho Gaja, widząc, że brat ma problem z zachowaniem pokerowej twarzy.
- Znacie się? – zapytał zaskoczony Sawicki, zerkając to na Gaję to na Nataniela. – Nie miałem pojęcia – uśmiechnął się lekko, nieświadomie dolewając oliwy do ognia, gładząc jedną ręką ramę Gai, a drugą jej odsłonięte udo. – Skąd?
Brunetka zagryzła lekko dolną wargę. Miała nadzieję, że wszystko jakoś się dobrze zakończy i bez rozlewu krwi. Uniosła szklankę z drinkiem ku swoim pomalowanym na czerwono ustom i pociągnęła sporego łyka nim odpowiedziała na pytanie chłopaka.
- Natan to mój brat – rzuciła, krzywiąc się, gdy poczuła na języku smak wódki.
Gaja
Jak to mówił jej dziadek, Lilka miała przed sobą jeszcze całe życie, i masę czasu, aby wszystkiego się nauczyć, oraz pozbyć się wielu wad. Jednak, czy możliwym było, aby Lilianna Dobrowolska pozbyła się tej ufności, która aż za bardzo była widoczna?
OdpowiedzUsuńNie można jednak powiedzieć, że siedemnastolatka dała się ciągle wykorzystywać, jako, że wszystkim tak bardzo wierzyła. Kiedy chciała, potrafiła się bardzo szybko zorientować, że coś jest nie tak. Jednak jeśli chodzi o samego Nataniela i jego zachowanie, jej oczy jakby były przysłonięte opaską, a ona niczego nie zauważała. Cóż, niestety bywa i tak.
Oczywistym było, że zacznie zadawać pytania. Zawsze chciała wiedzieć wszystko, dlatego też i zadawać pytań się nie bała. Słysząc propozycję Nataniela, uśmiechnęła się delikatnie, nie odzywając się. Owszem, jej chłopak nieczęsto zdobywał się na czułe gesty, ale Liliannie jakoś to nie przeszkadzało. Jak każda dziewczyna, tak i ona marzyła o prawdziwej miłości, nigdy jednak nie chciała takiego typowo cukierkowego związku. Dlatego też związek jej i Nataniela całkowicie jej odpowiadał. Ale cieszyła się, kiedy Koman od czasu do czasu ją zaskoczył, i gdzieś tam głęboko z jego środka wydostała się jakaś część romantyzmu.
-Jak dla mnie, to jesteś przewidywalny. Ale... podoba mi się Twój pomysł. Chętnie wpadnę na noc-powiedziała, odwzajemniając jego uśmiech.
Lilianna
Weekend nie należy do najowocniejszych. Nie wychodzi z łóżka z powodu wysokiej temperatury i pali papierosy, ignorując sygnały zaognionego gardła. W niedzielę wieczorem ma szczery zamiar zadzwonić do szkoły i wziąć urlop zdrowotny i gdyby nie Anna, faszerująca go tysiącem leków, pewnie w poniedziałek oglądałby jedynie sufit sypialni. Zamiast tego, niemalże wyleczony, wlecze się na zajęcia, jak na ścięcie. Nie jest przygotowany, nawet nie zajrzał do swoich notatek, o sprawdzeniu kartkówek nie wspominając. Stwierdza, że skoro uczy tyle czasu nie powinien mieć problemu z wymyśleniem czegoś na bieżąco. Pali ostatniego papierosa z paczki na dziedzińcu, po czym przekracza próg szkoły i od razu zmierza do odpowiedniej sali. Zauważa Nathaniela, co natychmiast przypomina mu o piątkowej sytuacji. I może nic by z tym nie zrobił, może puściłby to wszystko w cholerę, gdyby nie ta wymiana zdań, której jest świadkiem. Wymija chłopaków, a w głowie układa litanię przekleństw, które mógłby teraz wymierzyć prosto w twarz Komana. Otwiera salę, wpuszcza uczniów do środka, sam zajmuje miejsce za biurkiem i do końca zajęć nie daje po sobie poznać, że coś jest nie tak. Tłumaczy im najważniejsze zjawiska psychologiczne zachodzące w literaturze dwudziestego wieku, myślami jednak będąc gdzieś indziej. Słysząc dzwonek, wypuszcza dzieciaki.
OdpowiedzUsuń- Koman, zostań - rzuca odwrócony w stronę tablicy. Zaciska dłoń na markerze, licząc własne oddechy, by przypadkiem nie przesadzić. Obraca się na pięcie, wzrok wbijając w chłopaka, kiedy już zostają sami. - Chciałbyś mi może coś powiedzieć?
[Chodź do Kiry :D]
OdpowiedzUsuńPrzez krótką chwilę ma ochotę wyjść z pomieszczenia, tylko po to, by nic nie tłumaczyć. W gruncie rzeczy to jego duma cierpi na zaistniałej sytuacji. Koman nie musi czuć w związku z tym żadnych wyrzutów sumienia ani skruchy. W jego wieku też nie interesował się przyzwoitością, ta była passe, niemalże odrzut na wstępie. Czy więc powinien dziwić się temu zakładowi? Rozsądek podpowiada, że nie. Cała reszta natomiast kpi sobie z piątkowych wspomnień, bo dał się podejść jak dziecko - że niby nastolatek go podrywa, że ma na niego ochotę. Niby mają, zdarzają się przecież tacy, co go pragną. Wie o tym doskonale, kilka sytuacji wykorzystał w ten sposób. Mógł więc się pomylić, ale żeby aż tak?
OdpowiedzUsuń- Stracisz więcej niż przerwę - informuje go niezbyt przyjemnym głosem. Przeczesuje włosy smukłymi palcami i opiera dłonie na porysowanym blacie biurka. - Powiedz mi, Koman, jak sprawy z kumplami? Dobrze się bawisz, co?
Prostuje się, obchodzi biurko dookoła i zamyka salę na klucz. Nie chce go uwięzić, sprawa jest dużo bardziej trywialna. Ochota na papierosa wzmaga się na tyle, że decyduje się wykorzystać do tego pomieszczenie, w którym się znajduje. Otwiera okno, siada na parapecie i zapala używkę, wzrokiem wodząc po twarzy ucznia.
- Mógłbyś wpakować się w spore kłopoty, gdyby wyciekło, że zakładasz się z kolegami o podrywanie kadry pedagogicznej, wiesz? - pyta, unosząc z zaciekawieniem jedną brew.
[Cześć, cześć, żyjesz jeszcze ? :)]
OdpowiedzUsuńLilianna