Aktualności

Po liście obecności zostało nas bardzo niewielu. Nie zamierzam zamykać bloga, jeśli chcecie, kontynuujcie wątki. Krakowskie Liceum przechodzi poważny zastój; stało się to dość szybko, nie ma chyba więc sensu rozpaczliwie reanimować bloga.


Dziękuję wszystkim, którzy dotąd z nami wytrwali! :)

środa, 4 listopada 2015

please keep your distance

lucky blue smith, model, and boy image
krzysztof przybylski
18 lat  III B chłopak wyrwany z tumblra


Odgradza się od swoich rówieśników. Ma siebie za kogoś lepszego. Nie bardzo interesuje go ktokolwiek, poza nim samym. Sam wie najlepiej jak się sobą zająć, nie oczekuje od nikogo wsparcia, troski ani pomocy. Samotność mu nie doskwiera. Mówią, że zdolny, ale zbyt pyskaty. Wtrąca się gdzie może, szuka poklasku. Nie wierzy w ludzką życzliwość, doszukuje się w każdej serdeczności pomówienia i obłudy. Zdecydowane upośledzenie społeczne. Przesiaduje w domu, zakuwając, czytając kolejne tomiszcza albo grając w gry komputerowe. Po jego pokoju walają się podręczniki do nauki języków obcych, od jakiegoś czasu ma fazę na fiński. Nie ma przyjaciół, woli pogadać z kwiatkami w pokoju.


krótko, ale na temat
joy division w tytule

18 komentarzy:

  1. [Trudno zdecydować czy bardziej widziałabym Krzyśka w negatywnych czy pozytywnych relacjach z moją panną. Jeśli wyznaczysz granicę to wrócę z pomysłami, o ile znajdą się chęci na wspólne pisanie. Jeśli nie, to pozostaje mi jedynie życzyć świetnych wątków.]

    Felicja

    OdpowiedzUsuń
  2. [Siemanello :) Wbijaj do Kosmy :) Skoro twój pan lubi być w centrum zainteresowania to może zainteresuje się piłkarzyną z Wisły, któremu to z dnia na dzień zaczyna przybywać fanów ;)]

    OdpowiedzUsuń
  3. [Witam na blogu! :)
    Fajny ten twój Krzyś i interesuje się fińskim - jak go tu nie lubić? ;) Zaproponowałabym wątek, ale może być trudno o temat... Jedyne co mi przychodzi do głowy, to właśnie coś związanego z fińskim; Gabrysia jest przecież w sumie Finką ;)]

    OdpowiedzUsuń
  4. [ Uwielbiam imię Krzysztof. :) Twoja poatać kojarzy mi się z moim starszym bratem, który też ma tak na imię.
    I, jeśli oczywiście masz ochotę na wątek z Idą, mam pewien sposób. Piszesz, iż Krzysiek nie wierzy w życzliwość ludzką, a tak się składa, że Idalia jest osobą nadzwyczaj empatyczną i pomocną. :) Możemy walnąć coś takiego, że Krzysiek będzie potrzebował pomocy z polskim, o czym (nie wiem jeszcze jak, ale ciii) dowie się Ida i będzie temu zaradzić. No a Krzysiek raczej taki be, bo będzie się w tym czegoś doszukiwał.
    Jak masz lepsze pomysły lub chcesz dopracować ten - wal śmiało! ]

    Idalia

    OdpowiedzUsuń
  5. [Pasują do siebie z Remim! Mam coś proponować?]

    Jeremiasz Kwiecień

    OdpowiedzUsuń
  6. [Witam! Rzeczywiście krótko, ale zwięźle. Jednak co tu dużo mówić, skoro pan Przybylski trochę "gwiazdorzy" :> Miłej zabawy i jeśli masz ochotę, to możemy spróbować coś wykombinować z wątkiem.]

    Micka

    OdpowiedzUsuń
  7. [Nie zbyt miły powiadasz... Biorę to. Masz jakiś pomysł?]

    OdpowiedzUsuń
  8. [Dooobra, to proponuję. Według mnie panowie powinni poznać się przez Internet. Tutaj pojawia się kilka możliwych dróg o różnym stopniu zaawansowania:
    1) Znajomość tylko internetowa, przynajmniej na początku, reszta wyjdzie w praniu.
    2) Jakoś doszli do tego, że chodzą do jednej szkoły, i postanowili się spotkać; budujemy ich relację w świecie rzeczywistym od podstaw.
    3) Poznali się jakiś czas temu, znajomość przeszła na grunt rzeczywisty, łączy ich jakaś specyficzna relacja, raczej skomplikowana i dziwna, skoro obaj są skupieni przede wszystkim na sobie. Trudno mi ocenić, jak bardzo nieprzyjemnym typem tak naprawdę jest Krzyś (bo może przecież udawać), ale Remi z pewnością traktowałby go nieprzyzwoicie źle, jeśli akurat miałby paskudny humor. Konkretów na ten moment nie mam, chętnie przyjmę propozycje.]

    Jeremiasz Kwiecień

    OdpowiedzUsuń
  9. [Och, pewnie, że z dogryzaniem sobie nawzajem! Nie mogłoby być zbyt cukierkowo, bo byśmy się zanudzili. To co Ci zaproponuje będzie oscylować głównie na przyjaźni, bo jest solidniejszym fundamentem, mimo że Krzysiek woli rozmawiać z kwiatkami. Trudno. Poszukamy sobie złotego środka. A skoro są chęci to oto moje propozycje: A) Pierwsze co przyszło mi do głowy to to, że dogadywaliby się ze sobą, o dziwo, bardzo dobrze. Przybylski to taki domator, ale lubiący grywać w gry i tu widzę szansę na popołudniowe, o ile nie nocne sesje graczy. Felicja może się zwalać do niego do domu, a nawet któreś z nich mogłoby dzwonić do siebie po trzeciej nad ranem, gdyby czegoś potrzebowało. Niekoniecznie byłoby to związane bezpośrednio ze sprawami gier. B) Istnieje też możliwość, że Felka wyciągałaby pana Przybylskiego z domu na jakieś koncerty lub cokolwiek w ten deseń i pewnie byłby bardzo niechętny, ale Dąbrowska bywa uparta jak osioł. C) Nie jestem zwolenniczką wspólnego uczenia się, ale można to również wykorzystać. D) To jest co prawda bardzo ryzykowna opcja, bo przypuszczam, że spadłoby to na Felicję, no ale ja proponuję, więc i ja ponoszę odpowiedzialność. Jedno z nich mogłoby się podkochiwać w drugim, ale skrycie, bez żadnych liścików miłosnych, serenad pod oknem ani mrugania w stylu słodkich idiotek. Po prostu ono sobie jest, ale podkochującemu zależy przede wszystkim na tym, aby się to nie wydało. I tu pojawia się obawa o to co się stanie z tego typu relacją. Pewnie nie chciano, by tego spieprzyć.]

    Felicja

    OdpowiedzUsuń
  10. [Oj, nie dogadałby się z żadną z moich paskud.. Może kiedyś któreś się zmieni, to wrócę z propozycją wątku. A teraz życzę jak najwięcej ciekawych wątków. :3 Baw się dobrze!]

    OdpowiedzUsuń
  11. Ostatni tydzień był koszmarem, z którym Aleksy nie umiał sobie normalnie poradzić. Frustrowały go ciągłe wyrzuty o oceny (uparcie nie chciał zdobywać tych lepszych), wagary, otwartą niechęć do "rodziny", której częścią nie czuł się dokładnie od dnia, w którym jego ojciec przyprowadził do domu nową narzeczoną i jej syna. I, co gorsze, nie bardzo miał co z tym fantem robić. Nie pomogła ulubiona książka, opierdolenie kwiatka za to, że krzywo rośnie, nic a nic nie było w stanie poprawić mu humoru. Sięgnął więc po środek ostateczny jakim był dla niego alkohol.
    Okazja była idealna. Ojca i macochy nie było, obecność "braciszka" mógł zlać. Wracając do domu zaopatrzył się w dość duży zapas alkoholu, by spić się i zasnąć.
    Od śmierci matki nie pił prawie wcale, nic więc dziwnego, że starczyło niewiele, by stracił rozum. Nie był dość pijany, by zupełnie nie kontaktować, wymiotować w kącie czy spać. Po prostu, leżał na łóżku, co jakiś czas pociągając kolejny łyk z butelki i przysłuchując się cudownemu zawodzeniu Jima Morrisona, które zresztą puścił tak głośno, jak tylko mógł.
    Ten stan bliski ideałowi przerwał mu niespodziewanie dźwięk otwieranych drzwi do pokoju. Leniwie przeniósł wzrok z sufitu na niezapowiedzianego gościa. Wcale nie był zadowolony z jego wizyty. Krzysiek był ostatnią osobą, jaką miał ochotę w tej chwili widzieć, szczególnie naruszającą jego przestrzeń prywatą.
    – Puka się, chamie niemyty. Mów o co chodzi i wypierdalaj – warknął; niezbyt obchodziło go, czego chce od niego "brat", ale skoro już się do niego pofatygował, to mógł go łaskawie wysłuchać.

    OdpowiedzUsuń
  12. [Suuuper, niech tak będzie. Podrzuć mi pomysł, gdzie mogliby się spotkać, a postaram się zacząć już jutro (ale najpierw zacznę wątki obiecane sto lat temu, więc mogę mieć obsuwę).]

    Jeremiasz Kwiecień

    OdpowiedzUsuń
  13. [Myślę, że można to rozegrać na szkolnym korytarzu, dajmy na to po lekcjach. Ja mam do tego taką wizję. O Kosmie rzeczywiście będzie głośno itp. Wielkie zainteresowanie blondasem będzie i on spróbuje umknąć robicym pod siebie pierwszoklasistkom. Umknie gdzieś, gdzie wydawać mu się będzie, że nikogo nie ma, a tu zonk, bo Krzysio może go jakoś skomentować (wcześniej widział zainteresowanie Kosmą).
    Ogólnie to przepraszam za powtórzenia, jestem padnięta i już nie ogarniam świata.]

    OdpowiedzUsuń
  14. Idalia siedziała na ławce przed szkołą. W dłoniach trzymała Germinal Zoli, ale nie potrafiła skupić się na czytaniu.
    Usłyszała wczoraj, jak dwójka polonistów rozmawiała o Krzyśku Przybylskim z trzeciej lingwistycznej i nie były to pozytywne słowa. Chłopak miał złe, żeby nie powiedzieć chujowe, oceny z języka polskiego. Ida wiedziała, że w klasie, w której rozszerzony poziom języków jest wręcz wymagany, Krzysztof może mieć przewalone.
    I dlatego, mimo że ledwo chłopaka znała, postanowiła mu pomóc.
    Może dla kogoś, kto jej nie znał, to było dziwne. Idalia nie chciała z tej pomocy żadnych profitów, nic by z tego nie miała, a jednak...
    W pewnym momencie zauważyła, że obiekt jej poszukiwań siedzi sobie przed szkołą, popijając sobie coś z butelki. Idalia, nieco zestresowana, wstała z ławki i podeszła do Krzyśka.
    - Cześć - powiedziała cicho. - Jestem Idalia z trzeciej humanistycznej. Słyszałam, że masz problemy z polskim i chcę ci pomóc... Znaczy się, nie chcę, żebyą myślał, że uważam cię za kogoś głupiego, ja po prostu... - Urwała, uciekając wzrokiem w bok.
    Matko, jak zwykle musiała coś spierdzielić.

    Idalia

    OdpowiedzUsuń
  15. Aleksy miał proste zdanie o Krzyśku; miał chłopaka za osobę koszmarnie irytującą (kilka razy, podczas niedzielnych obiadków, do których zmuszali ich rodzice, którzy usilnie próbowali zrobić z nich "prawdziwą rodzinę", pozwolił sobie na odegranie teatralnego odruchu wymiotnego, jako reakcji na jakąkolwiek wypowiedź przyrodniego brata), a przy tym posiadającą niesamowicie ujmującą aparycję. Jak to sobie kiedyś zapisał na marginesie zeszytu do matematyki, jedenaście na dziesięć za twarz i minus dwa na dziesięć za charakter. W każdym razie, mimo wszystkich pogadanek, które fundował mu ojciec, Aleksy nie zamierzał zaprzyjaźniać się z Krzyśkiem.
    – Aha, no spoko, a teraz wypierdalaj – rzucił, nie ruszając się nawet o milimetr. Nie zamierzał ściszać muzyki, nie w momencie, kiedy Krzysiek naruszał jego prywatność i próbował mu rozkazywać. Może jakby ładnie poprosił... Chociaż nie, nie oszukujmy się, wtedy też nic by nie zrobił. – Wypierdalaj albo przestanie marudzić, przydaj się na coś i się ze mną napij – dodał. Nie wiedział, czemu to zaproponował. Nie chciał się nawet tłumaczyć przed samym sobą. Ale wódki miał dość na dwie osoby.

    OdpowiedzUsuń
  16. [Może być, niech będzie park! Powiedz mi jeszcze, czy na internetowym etapie znajomości Krzyś przedstawiłby się w pewnym momencie imieniem, czy raczej panowie powinni znać tylko swoje ksywki. Jeśli tak, potrzebuję Krzyśkowej ksywy!]

    OdpowiedzUsuń
  17. [Trochę fikcji sportowej będzie. Proszę o nie gniewanie się xD]

    Wczorajszy mecz był czymś czego ja sam nie potrafiłem do końca wyjaśnić. Już w pierwszej połowie przegrywaliśmy z Legią trzy do zera. Schodząc do szatni z ławki rezerwowych nie chciałem nawet patrzeć na zawiedzione miny kibiców. W przerwie też nikt nawet nie podszedł do dziennikarzy. Humory były bardzo kiepskie. Trener coś jeszcze tłumaczył, pokrzykiwał, machał rękoma. No bo tak trzy zero w ciągu pierwszej połowie? No kurwa wstyd jak skurczybyk.
    Druga połowa była dosyć nerwowa. W szczególności, kiedy sfaulowany został Brożek. Dosyć brutalnie, do tego stopnia, że musieli go ściągnąć z boiska. Wtedy trener zdecydował, że to ja mam wejść. Kibice chyba nie do końca mnie lubili, bo słychać było buczenie i gwizdy. No cóż, bywa. I tak od pięćdziesiątej minuty grałem, starając się pomóc kolegom.
    W sześćdziesiątej ósmej minucie zaliczyłem asystę, a Mączyński posłał piłkę do siatki. Trzy minuty później to on mi zagrał idealnie, a ja kopnąłem tam gdzie trzeba. Osiemdziesiąta minuta także należała do mnie. I osiemdziesiąta dziewiąta także.
    No i schodziliśmy w glorii i chwale i w ogóle feta na całego. Wynik meczu: cztery do trzech dla nas.
    ***
    Dzisiejszy dzień zaczął się nie najgorzej. Oprócz tego, że rano musiałem wstać do szkoły. Kiedy wszedłem do budynku zauważyłem, jak ktoś o mnie mówi. Ktoś szepce, ktoś lustruje wzrokiem. Aż tak dziwnie mi się zrobiło. A tłum dziewczyn, który mnie stratował przy wejściu to już w ogóle byla przebitka.
    Niestety sporo było też i złośliwców, którzy postanowili mi trochę podokuczać. Określenie "piłkarzyna za dychę" było chyba jednym z "przyjemniejszych" określeń. Przy którejś z kolei przerwie chciałem zaszyć się gdzieś, gdzie mnie nikt nie znajdzie. Piwnica szkolna, która była akurat otwarta wydała mi się bardzo przyjemnym miejscem na takową ucieczkę.

    Kosma

    OdpowiedzUsuń