Aktualności

Po liście obecności zostało nas bardzo niewielu. Nie zamierzam zamykać bloga, jeśli chcecie, kontynuujcie wątki. Krakowskie Liceum przechodzi poważny zastój; stało się to dość szybko, nie ma chyba więc sensu rozpaczliwie reanimować bloga.


Dziękuję wszystkim, którzy dotąd z nami wytrwali! :)

środa, 4 listopada 2015

Wołają Micka, bo ciekawiej



Joanna Micka, 17 lat
IIE
Nie jest łatwo, gdy zaczynasz gimnazjum, a rodzice się rozwodzą. Kwestia dojrzewania, które zaczyna walić pięściami w drzwi, nie ułatwia sprawy. Siedzisz w pokoju i chowasz głowę pod poduszkę, by nie słyszeć kłótni i nawet nie myślisz o tym, że dla kogoś mogłoby brzmieć to zabawnie, bo twój ojciec pod wpływem emocji zaczął krzyczeć po czesku. Jednak ty rozumiesz, co on krzyczy, ale nie jesteś w stanie pojąć dlaczego. Jeszcze tydzień temu wszystko było przecież dobrze... Potem jest spokojniej, nie licząc presji, którą rodzice na ciebie wywierają. Może nieświadomie, ale zaczynasz czuć ciężar odpowiedzialności, więc jesz. Pączki nie pytają, którego chcesz bardziej, a smażony kurczak wszędzie smakuje tak samo. Ostatecznie decydujesz się zamieszkać z ojcem w Czechach, bo milczenie matki budzi w tobie zbyt wiele obaw. Gdy szkoła zaczyna zajmować większość twojego czasu, sytuacja rodzinna schodzi na drugi plan, a ty myślisz, że jesteś pogodzony z tym wszystkim. Ponadto nikt nie zauważa, że twoje chwilowe zauroczenie słodyczami i podjadaniem zamieniło się w namiętny romans. W szkole nie jesteś wybitny ani popularny, na wiele rzeczy nie zwracasz uwagi. Nie przejmujesz się tym, że nie umiesz śpiewać, malować i nauczyciel wuefu widzi cię rzadziej niż ty swoje stopy. Toczysz się spokojnie przez życie i niestety płynność tego ruchu jest odwrotnie proporcjonalna do twojego obwodu. Jesteś jeszcze mniej popularny, ale tłumaczysz sobie, że taka jest kolej rzeczy i wszystko jest w porządku. Jednak pewnego dnia tata przedstawia ci nową kobietę i oświadcza, że weźmie z nią ślub. Twój sielankowy świat zaczyna drżeć i nie dopuszczasz do siebie myśli, że gdzieś podświadomie wierzyłeś, że rodzice do siebie wrócą. Wieczorem widzisz się w lustrze i zauważasz, że jesteś zbyt okrągły i rozlewający i zaczynasz zastanawiać się, czy to normalne, że wchodząc na drugie piętro, masz zadyszkę. W szkole dostajesz mierną ocenę, co budzi kolejne wątpliwości. I kolejne, kolejne, kolejne, a ty tyjesz, tyjesz i tyjesz. Nie wiesz, że wpadasz w depresję, za to zaczynasz być opryskliwy i swój wewnętrzny żal przelewasz na innych w postaci złośliwości. Łamiesz ojcu serce, oświadczając, że chcesz zamieszkać z matką i po wakacjach idziesz do polskiej szkoły. Twoja depresja się pogłębia, nie możesz na siebie patrzeć i postanawia coś z tym zrobić. Ocierasz się o anoreksję, a po wszystkim zostajesz milczący jak twoja matka.
Nie jest łatwo. Joanna o tym nie zapomina i myśli, że po prostu do tego dojrzała. Gdyby tak było, nie nosiłaby bombkowych spódnic, nie szłaby przebierać się do łazienki przed wuefem, kupiłaby ciastko w piekarni, którą mija codziennie i nie mówiłaby sobie, że chłopak zajmowałby jej cenny czas, który poświęca na naukę. Ma kompleks grubych ud, ma rozstępy na biodrach, chorobliwie boi się przytyć czy schudnąć, z uporem osła męczy nieszczęsną matematykę, a w środku jest cały czas dziewczynką, która wierzyła w swojego tatusia i została zdradzona. Stara się być perfekcyjna i stworzyć odbicie swojej osoby, bo uważa, że tylko całkowita zmiana jest jej ratunkiem. Nieraz bywa spięta, za długo szuka słów lub odpowiada zdawkowo. Będzie słuchać, będzie żartować i postara się, byś w jej towarzystwie czuł się dobrze, byś obdarzył ją czymś na rodzaj sympatii i może podczas wolnego weekendu pomyślisz o niej i umówicie się do kina. Spędzicie dobrze czas, znów będzie słuchać i zrobi to tak, byś nie zauważył, że nie mówi nic o sobie.

_______________________________
Witam!
Na wstępie powiem, że dawno karty postaci nie pisałam, więc proszę się tą wyżej nie uprzedzać - wątki na pewno wychodzą mi lepiej. Lubię wymyślać, lubię zaczynać i w ogóle lubię pisać, jednak najlepiej pracuje mi się na czymś, co zostanie zarysowane wspólnymi siłami. Wiem, że karta nie wyjaśnia zbyt dużo w sprawach teraźniejszych, jednak nie lubię wciskać postaci od razu w sztywny grafik i ramkę, bo potem w wątkach nienaturalnie jest się pewnych rzeczy trzymać.
Na zdjęciu "ktoś", jednak za nic nie mogę sobie przypomnieć kto. Jeśli ktoś kojarzy panią, będę wdzięczna za pomoc!
Oczywiście zapraszam do wszelkich relacji "to skomplikowane" i wątków "dawno i nieprawda"! :D

17 komentarzy:

  1. [Koleżanka z klasy Ady. No, no, mogłyby się zgadać na temat 'niechcęprzytyć', choć nie zgadzałyby się w temacie 'chcęschudnąć'. :3 Mogłyby się powolutku, powolutku zaprzyjaźnić.]

    OdpowiedzUsuń
  2. [Najczęstszy nastrój Ady to nastrój do wyzywania wszystkiego i wszystkich dookoła. :D Kurcze, widzę tu taaaką piękną więź. <3]

    OdpowiedzUsuń
  3. [Joł :D Fajna ona :D Zapraszam do Kosmy :D]

    OdpowiedzUsuń
  4. [Witam!
    Z twoją kartą wszystko jest jak najbardziej w porządku, zapewniam cię :) Ach, nie ma to jak pierwszy zawód miłosny w rodzinie... Boli jak diabli, ale przynajmniej przygotowuje na kolejne razy, również poza nią.
    Z wielką chęcią zaproponowałabym wątek, ale musiałoby to być raczej poza szkołą xD Jakieś pomysły?]

    OdpowiedzUsuń
  5. [Kosma robi tajemnicę ze swojej orientacji, bo jego rodzice to cholerne homofoby, a rodzeństwo lubi skarżyć na niego starym ;) Poza tym nie obawia się odrzucenia przez wszystkich, na czele z kolegami z klubu. Pomysł mam taki, że Micka mogłaby kiedyś zauważyć jak Kosma całuje się z jakimś chłopakiem i nie mogłaby w to uwierzyć, dlatego też postanawia się czegoś dowiedzieć od Abramowicza, ale ten będzie starał się jakoś unikać tego tematu.]

    OdpowiedzUsuń
  6. [Pomysł jak najbardziej mi odpowiada i z chęcią zacznę. Nie wiem tylko czy Micka ma z Gabrysią jakiekolwiek lekcje...? Albo jakieś dodatkowe zajęcia? Chodzi mi po prostu o to, by wiedziała kim jest twoja postać, aby łatwiej było zagadać. Chciałabym myśleć, że Gabrysia jest taką bardzo spoko nauczycielką, z którą zawsze można luźniej pogadać i przyjść do niej po lekcjach xD Masz jakiś pomysł?]

    OdpowiedzUsuń
  7. [Można zacząć od Micki detektywa :D]

    OdpowiedzUsuń
  8. Dzień zaczął się dla mnie dosyć dobrze. O dziwo obudziłem się razem z budzikiem. Nie zaspałem do szkoły. Mogłem na spokojnie się ogarnąć i zjeść jakieś dobre i pożywne śniadanie. A nie tak jak zwykle- pakowane drożdżówki z Biedronki za złoty z kawałkiem. Sprawdziłem jeszcze dokładnie pocztę. Przeczytałem poranną gazetę, chcąc wiedzieć co nowego dzieje się w polskiej polityce. Nakarmiłem wiecznie głodnego Piszczka.
    Lekcje mijały dosyć wolno. Czasami miałem wrażenie, że doszło do zagięcia czasoprzestrzeni. Chyba każdy znał to uczucie, kiedy wydawało się, że minęło już z jakieś dobre pół godziny, a tak naprawdę okazało się, że upłynęły zaledwie cztery czy pięć minut... Szlag by to jasny wszystko trafił i krew nagła zalała.
    W końcu doczekałem się ostatniej, bo siódmej lekcji. Na moje, jakże wielkie nieszczęście była to znienawidzona przeze mnie matematyka. Na samą myśl o tym przedmiocie aż mi obiad wczorajszy miał ochotę wrócić. Babka była wymagająca, a moja słaba znajomość języka polskiego wcale mi nie pomagała w rozwiązywaniu zadań.
    Na szczęście dzisiaj mieliśmy zastępstwo. Jakiś fajny gostek przyszedł. Było nawet na czym oko zawiesić. Szybko jednak otrząsnąłem się. Nie powinienem był tak myśleć. To był, jakby nie patrzeć, nauczyciel. Poza tym, gdyby ktokolwiek dowiedział się, że chętniej umawiam się z przedstawicielami własnej płci, to byłbym zrujnowany do końca życia. A tego zdecydowanie nie chciałem. Byłem na to jeszcze zbyt młody i przystojny.
    Nareszcie doczekałem się końca zajęć. Jeszcze przez chwilę pogawędziłem z psorkiem. Nawet nie zauważyliśmy, kiedy inni moi rówieśnicy wyszli z klasy. Pożegnaliśmy się, jak na kulturalnych ludzi przystało i każde z nas poszło w swoją stronę.
    - O, siemka. - Uśmiechnąłem się, kiedy zauważyłem Aśkę. Kiedy zaczęła coś mamrotać pod nosem, spojrzałem na nią, unosząc jedną brew. - To może pogadamy u mnie? - Zapytałem. - To coś poważnego? - Dodałem po krótkiej chwili milczenia.

    [Jest ok.]

    OdpowiedzUsuń
  9. - Nie lubię rozmawiać na korytarzu. - Stwierdziłem, uśmiechając się delikatnie. - Wiesz, podobno, ściany mają uszy. Czy jak to tam u was się mówi. - Zerknąłem przez ramię, a po chwili wróciłem do rozmowy z dziewczyną. - U mnie napijemy się jakiejś dobrej kawy albo herbaty. Nie to co tutaj tej z automatu. Dzisiaj rano cholernie waliła mydlinami. - Skrzywiłem się na samo wspomnienie. Szkoda było i kawy, którą chcąc nie chcąc wylałem do szkolnej umywalki, jak i pieniędzy włożonych do maszyny. No cóż... Najwidoczniej ta kawa nie była mi pisana.
    Uznałem, że najlepiej będzie jak pójdziemy do mojego pokoju.
    - No wiesz... Trudno, abyś mnie nie widziała, skoro wzrok masz jeszcze dobry. - Powiedziałem to żartobliwym tonem głosu, przerywając jej na chwilę. Dopiero po chwili uśmiech zszedł mi z twarzy, kiedy usłyszałem dalszy ciąg jej wypowiedzi. Na moment zastygłem w bezruchu. - Wiesz, możliwe. W sobotę wyszliśmy z chłopakami trochę wcześniej z imprezy. - Wzruszyłem lekko ramionami. Na razie nic z tego nie ogarniałem. Wyjście jak każde inne.
    Weszliśmy do mojej jedenastki, gdzie powitał nas brykający Piszczek. Nadal ogarniałem o co mogło jej chodzić. Przecież...
    - Nie mów nic trenerowi, proszę. Nie chciałem aż tak bardzo się upić. Wypiłem naprawdę bardzo mało. Nawet to nie był aż taki alkohol. Taka Turbocola. Wiesz, winiacz rozcieńczony colą. Nawet nie winiacz, bo nie zapłaciliśmy za niego powyżej czterech złotych. - Zacząłem się tłumaczyć. Spojrzałem błagalnym wzrokiem na nią. - To o to chodzi, tak? Wiem, że trener mówił, abyśmy nie chlali, ale okazja była... - Wpatrywałem się w nią, będąc przekonany, że to właśnie o to chodzi. Ale jej mina mówiła co innego. - To nie o to chodzi, co nie? - Zapytałem niepewnie.

    OdpowiedzUsuń
  10. A więc nie chodziło o zakrapianą imprezę. Nie chodziło o to, że trener mógłby się dowiedzieć, że piliśmy razem z chłopakami, chociaż surowo nam tego zakazał. Więc w takim razie o co mogło jej chodzić? Zacząłem się głęboko nad tym zastanawiać i nic konkretnego nie przychodziło mi do głowy.
    "Nie byłeś wtedy sam..." No pewnie, że nie byłem. Byli jeszcze chłopaki. Później jeszcze doszedł Michał, ale to chyba nieważne. Znowu główkowałem i się zastanawiałem. Kobiety były takie skomplikowane... Nie umiały od razu przejść do sedna sprawy. Tylko zawsze tak na około krążyły. A może właśnie o to chodziło... Aby zbudować takie trochę napięcie i wtedy przejść do działania.
    Słuchałem jej dalej jeszcze bardziej uważniej. Coś czułem, że zaraz przejdzie do sedna sprawy. A jej wyraz twarzy nie sugerował niczego dobrego. Sam nie wiem dlaczego, ale po moich plecach przeszedł mi dziwny, zimny dreszcz.
    Ponownie zastygłem w bezruchu, kiedy usłyszałem to co usłyszałem. Moje oczy pewnie wyglądały jak spodki od filiżanek. A ja sam czułem się tak jakby mi ktoś właśnie przed chwilą sprzedał liścia. Tak, pamiętałem to. Ale nie sądziłem, że o takiej porze ktoś będzie tamtędy przechodził.
    Złapałem się aż za głowę. Tak, to była bardzo kłopotliwa dla mnie sytuacja. Czułem jak robię się czerwony na twarzy, a później znowu blady.
    - Usiądź. - Powiedziałem, wskazując dłonią na fotel. - Widzisz... - Nie wiedziałem jak zacząć. Na dodatek nie umiałem kłamać. - To nie jest takie proste do wyjaśnienia. I sam do końca nie wiem dlaczego tak jest... - Postanowiłem powiedzieć jej prawdę. Skoro i tak nas widziała, więc nie było sensu przecież kłamać. Tylko bym się pogrążył. - Nikt o tym nie wie. I nie chcę aby ktokolwiek wiedział. To nie powinno było wyjść na jaw. - Czułem jak głos grzęźnie mi w gardle. Naprawdę bardzo ciężko było mi o tym z kimś rozmawiać. Tym bardziej, że sam u siebie tego nie akceptowałem. Ale starałem się pogodzić z tym faktem. Musiałem jakoś z tym żyć. - Nie przewidziałaś się. BYłem tam z chłopakiem. - Zająknąłem się. Spojrzałem na nią bacznie. - Nie umiem zaakceptować tego stanu rzeczy, ale jest pewne to, że nie interesuję się dziewczynami tak jak większość chłopaków... O ile w ogóle się nimi interesuję... - Spuściłem wzrok. Czułem ogromny wstyd. Aż miałem ochotę zacząć wyć. Aśka chyba zrozumiała o co mi chodzi. - Możesz mnie wyzwać jak chcesz. Możesz wyjść i patrzeć się na mnie z obrzydzeniem. Możesz mnie nawet za to nienawidzieć... Ale proszę cię tylko o jedno. Nie mów o tym nikomu. W szczególności moim rodzicom. Nie chcę, aby kolejny raz zawiedli się na mnie.

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie miała co robić. Nie chciało jej się włóczyć po szkole (niech żyje lenistwo!), więc po krótkiej wycieczce do sklepiku szkolnego po jabłko wróciła pod salę. Była wielką przeciwniczką historii na ostatniej lekcji.. Chociaż nie. Zawsze była przeciwniczką historii, nie tylko na ostatniej lekcji. Marudząc w myślach jak bardzo jej się nie chce, powlokła się wzdłuż okien i zobaczyła w końcu koleżankę z klasy. Siedziała sama i gapiła się w okno, a na parapecie postawiła pudełko z chrupkami. Ada podeszła do niej spokojnie i bez pytania wzięła do ręki pudełko, żeby przyjrzeć się chrupiącym kulkom. Następnie posłała dziewczynie wesoły uśmiech.
    - Wyglądają pysznie. Co to właściwie jest? - Wyciągnęła rękę z pudełkiem i oddała jej chrupki. Nie zamierzała w końcu jej ich zabrać. Zamiast tego sięgnęła do kieszeni bluzy po jabłko. Miała do owoców większą pewność, że nie tuczą niż jakieś chrupki..

    Adka.

    PS Przepraszam, że takie krótkie, ale nie dałam rady nic dłuższego. :c

    OdpowiedzUsuń
  12. [To ja może też spróbuję coś wymyślić. Przeczytałam kartę i przyszło mi do głowy kilka rozwiązań, np. chodzą na jakieś dodatkowe zajęcia z matematyki, znają się z gimnazjum, albo Melania jest na tyle ambitna, żeby uczyć się czeskiego z pomocą koleżanki. Jeśli to nie przejdzie, mogą się po prostu kojarzyć z widzenia, matka Joanny może się przyjaźnić z matką mojej Meli. Chyba, że masz ciekawsze pomysły. :)
    Swoją drogą świetna karta. Bardzo miło mi się czytało.]

    Melania W.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. [Chaotycznie napisałam. To są oczywiście moje propozycje na wątek.]

      Usuń
  13. [Micka może mieć jakiś problem z ogarnieciem pierwszej pomocy na lekcję biologii i zglosilaby się do Łukasza.]

    OdpowiedzUsuń
  14. [Co za głupek głupkowaty ze mnie, mogłam się domyślić o tym gimnazjum! Pozwolę sobie zacząć, skoro taki dobry pomysł podałaś.]

    Piątkowe popołudnie. Lekcja języka rosyjskiego. Melania skrzętnie przepisywała to, co na tablicy napisał nauczyciel, gdy rozbrzmiał dzwonek oznajmiający uczniom rozpoczęcie weekendu. Dziewczyna szybko się spakowała, pochwyciła torbę, a potem pomknęła do szatni. Po upływie trzech minut była gotowa.
    Czas na cks, cotygodniowy krakowski spacer. Melania ubrana w ulubioną zieloną kurtkę, czarne spodnie i kozaki przemierzała uliczki, fotografując co artystyczniej porozrzucane przez listopadowy wiatr liście czy kałuże, w środku których leżały kamyki.
    Wałęsała się tak z dziesięć minut, kiedy przeszył ją chłód i zaczął kropić drobny deszcz.
    Będzie trzeba sobie sprawić rękawiczki i szalik... - pomyślała, gdy spostrzegła kawiarnię zachęcającą szyldem do wstąpienia. Idealna okazja, aby wstąpić, napić się czegoś ciepłego (a może mają herbatę?), i przeczekać zimną chwilę. Melania weszła do pomieszczenia i rozejrzała się. Pomysł wstąpienia do przytulnej kawiarni miała nie tylko ona - przy każdym stoliku ktoś siedział popijając kawę czy jedząc smakowicie wyglądające ciastka.
    Spostrzegła dziewczynę, którą kojarzyła ze szkoły. Po usłyszeniu twierdzącej odpowiedzi na pytanie Można?, usiadła i zaczęła wzrokiem ogarniać przytulną kawiarnię, jednocześnie zaglądając do karty.

    Melania W.

    OdpowiedzUsuń
  15. [Cześć :)
    Doskonale wiem, co masz na myśli.]
    Syriusz

    OdpowiedzUsuń
  16. Czułem się dziwnie po tym jak jej to powiedziałem. Czułem się jakoś tak okropnie... Ale z drugiej strony zaś czułem jakąś ulgę. Tylko dlaczego? Może dlatego, że okazała się bardziej tolerancyjna niż moja rodzina. I to na dodatek obca osoba!
    - Próbowałem jakoś nakierować na to moją rodzinę... - Bąknąlem cicho. - Najpierw wybadałem grunt. Mój ojciec okazał się cholernym homofobem, który gdyby tylko mógł to by wszystkich gejów i lesbijki wysłałby na zagładę. Moja siostra tak samo. Mama raczej też nie dopuszcza się myśli, że któreś z nas mogłoby być nieco inne... A Grisza... Grisza by im powiedział. Dlatego nic im nie mówiłem. - Stwierdziłem cicho. - Przepraszam, zaprzątam ci głowę moimi problemami. - Kiedy napiszę maturę to zabiorę was wszystkich na wycieczkę do Sankt Petersburga. Ciebie, Michała, Adkę... - Uśmiechnąłem się lekko w ikerunku dziewczyny.

    OdpowiedzUsuń