Aktualności

Po liście obecności zostało nas bardzo niewielu. Nie zamierzam zamykać bloga, jeśli chcecie, kontynuujcie wątki. Krakowskie Liceum przechodzi poważny zastój; stało się to dość szybko, nie ma chyba więc sensu rozpaczliwie reanimować bloga.


Dziękuję wszystkim, którzy dotąd z nami wytrwali! :)

środa, 28 października 2015

'Hej, me Bałtyckie Morze - wdzięczny Ci jestem bardzo. Toś Ty mnie wychowało...'


Całe życie nad morzem. Urodzony w Świnoujściu, tam spędził prawie całe życie. Prawie - bo od czterech lat mieszka w Krakowie. Dlaczego akurat tu? Jego rodzice nie potrafią tego wytłumaczyć, a on nie jest w stanie wybaczyć im wyprowadzki znad morza. Kocha morze całym sercem, najpiękniejszą muzyką dla niego jest szum fal, a najcudowniejszy widok to wzburzone fale. Jego pokój pełen jest zdjęć statków, plaży, różnych modelów, wymyślnych węzłów zawiązany na linach z konopii, muszli, bursztynów i map. Z głośników często płyną dźwięki szant. W kącie ma nawet akwarium z rybkami, w którym znajduje się zatopiony piracki statek. Nie da się nie zauważyć, jak bardzo mocno powiązany jest z morzem. Upiera się, że kiedyś zostanie nawigatorem, niejednokrotnie kłócąc się o to z rodzicami - ci nie chcą pozwolić na jego powrót do Świnoujścia, chociaż są świadomi, że kiedy skończy osiemnaście lat, nie będą mogli w tej kwestii zbyt wiele powiedzieć. Nie dogadują się z synem, który strasznie zmienił się po usłyszeniu informacji o przeprowadzce. Wydaje się być ponury, przestał się śmiać z ich żartów. Jeśli się uśmiecha, to jedynie złośliwie, jeśli coś go cieszy, to tylko ich niepowodzenia. Nie pozwoli zwrócić sobie uwagi. Ucina szybko wszelkie rozmowy.

Wcale nie jest taki zły. Poza domem choć nie jest królem imprez przestaje być takim gburem. Nie wyróżnia się absolutnie niczym, może poza nauką, bo jeśli chodzi o geografię, to wydaje się być mistrzem. Jest dobrym kolegą, cierpliwie tłumaczy wszelkie zagadnienia z geografii czy matematyki, o które zostanie zapytany. Nie wyśmiewa nikogo, stara się raczej zrozumieć ludzi - i sam też oczekuje zrozumienia. Nie pozwala na to, żeby w jego towarzystwie ktoś gnębił słabszego, zawsze będzie takiej osoby bronił, ale jednocześnie zaproponuje owemu słabszemu pomoc i będzie wymagał, że się postara. Szanuje nauczycieli, udziela się na lekcjach. Po zajęciach spędza większość wolnego czasu na basenie; jest świetnym pływakiem, w końcu uczył się pływać w morzu. 

Ciekawostką może być fakt, że jest o rok młodszy od swojej klasy, gdyż rodzicom spieszyło się z wysłaniem go do szkoły - w pierwszej klasie był jako sześciolatek. Jak widać, nie wyszło mu to na złe. 

Nazywa się Michał Daniel Wieczorek, urodził się w listopadzie, jest w klasie 2I, uczy się niemieckiego i nienawidzi tego miasta. 

'... Toś Ty mnie wychowało,
szkołeś mi dało twardą."

__________________
No, to dzień dobry z drugą postacią. :3
Wasza wredna Danny. 

12 komentarzy:

  1. [ Ouou! Trafił swój na swego! Chodźmy na fajny wątek! Gaja może się pobawić w piratów :3 ]

    Gaja

    OdpowiedzUsuń
  2. [Mój chłopak, że chłopak :D Do Kosmiątka na wątala chodź i to już :D]

    OdpowiedzUsuń
  3. [ No cóż czemu nie- mogłaby go troche pomęczyć, starać się mu wpoić prostsze metody zamiast jego kreatywnych opisów. Dla motywacji mógłby mu też wstawić jedna czy dwie gorsze oceny- mogę zacząć ale dopiero późnym wieczorem. Chyba że ty masz ochotę zacząć ]

    Michalina

    OdpowiedzUsuń
  4. [Julia będzie bardzo szczęśliwa, mogąc zarażać swoją pasją uczniów! A Michałek wygląda mi na dobry materiał... Tylko na wątek pomysłu nie mam; pozalekcyjne przygotowania do jakiegoś konkursu? A może przypadkowe spotkanie poza murami szkoły? Jak to widzisz? Bo ja z chęcią zacznę.]

    Julia

    OdpowiedzUsuń
  5. [ Jestem jak najbardziej za! :) Masz jakiś konkretny pomysł na poprowadzenie tego wątku? Może to nauczycielka od matematyki popchnęłaby Michała do udzielenia korków Idzie? :D ]

    Idalia

    OdpowiedzUsuń
  6. [ No to zaczynam! :3 ]

    Idalia spojrzała zrezygnowana na napisaną niedawno kartkówkę. Większość zrobionych przez nią zadań została przekreślona czerwonym długopisem z dopiskami, jak można być tak tępym i nie zrobić czegoś nadzwyczajnie prostego... No, może nie do końca tak, ale mniej więcej podobny przekaz. W prawym górnym rogu kartki widniał piękny napis niedostateczny wraz z podpisem nauczycielki.
    Trzecia pała w połowie pierwszego semestru.
    Obecne oceny Idy nie przedstawiały się jakoś wybitnie: dwa, dwa, dwa plus, jeden, jeden, dwa minus i świeżo otrzymana przed chwilą pała. Oczywistym było, że brunetka potrzebowała korepetycji... I prawdopodobnie już dawno by na nie poszła, gdyby nie to, że nie chciała narażać swojego brata na dodatkowe koszta. Wiedziała, że ma jakieś problemy w pracy. No i poza tym... wstydziła się. Po prostu się wstydziła.
    Westchnęła, podchodząc do biurka nauczycielki. Zostawiła na dębowym blacie kartkę i w tym samym momencie zadzwonił dzwonek, zwiastujący koniec lekcji i początek przerwy. Ściśle rzecz ujmując, koniec lekcji, gdyż matematyka była ósmą i ostatnią godziną męczarni. Idalia chciała już podejść do swojej ławki, wziąć plecak i wyjść, ponieważ musiała zapalić.
    — Idalia, czekaj. — Matematyczka zatrzymała uczennicę, na co brunetka odwróciła się.
    — Tak, pani profesor? — zapytała z delikatnym uśmiechem.
    — Wiesz, że twoje oceny są zdecydowanie poniżej przeciętnej. Nie mogę pozwolić na to, byś tak się opuściła. Czy ty rozumiesz, że jeżeli dostaniesz jeszcze kilka jedynek, to otrzymasz ocenę niedostateczną na półrocze? — Belferka uniosła jedną brew.
    — Wiem, ale...
    — Nie ma żadnego ale, proszę panią. Załatwiłam ci korepetycje u Michała z drugiej i. Co prawda jest od ciebie młodszy, ale on jest na rozszerzeniu, więc ci pomoże. A teraz już idź. Umówiłam was na jutro na ósmej lekcji w tej sali.
    — Dobrze, do widzenia... — Ida nie była zadowolona z takiego obrotu sprawy. Wstydziła się pójść do kogoś od niej młodszego i pokazać swoje znaczne braki. Pewnie wyjdzie na jakąś idiotkę... którą najwyraźniej jest.
    ***

    Nazajutrz, po siedmiu lekcjach, Ida stanęła przed salą do matematyki. Odetchnęła, nacisnęła klamkę i weszła do wnętrza klasy. Zamknęła drzwi, po czym odwróciła się.
    — Cześć, Idalia Tkaczyk. — Przedstawiła się błękitnookiemu chłopakowi, który siedział na jednym z wielu krzeseł. — I to ja jestem ta tępa. Przepraszam za problem, naprawdę, nie powinieneś marnować na mnie swojego czasu. Pewnie masz dużo zainteresowań i chcesz je jakoś rozwinąć, a nie użerać się z matematycznym imbecylem, ale...
    Westchnęła ciężko, zsuwając z ramienia plecak. Szybko schowała tam trzymaną przez nią paczkę papierosów i usiadła naprzeciwko Michała.


    Idalia

    OdpowiedzUsuń
  7. Dzien, dwa dni, trzy dni, cztery... Siedem, dziewięć... Dwa tygodnie. Tak, chyba coś około tego. Nie ogarniałem już niczego. Od dwóch tygodni leżałem w łóżku. Tępo gapiłem się w sufit. Unikałem wszystkiego. Moja egzystencja ograniczyła się wyłącznie do oglądania sufitu, od czasu do czasu jedzenia żarcia z puszek i głaskania kota. No i kąpieli co trzy- cztery dni. Pokój już dawno tonął w syfie. Zapach nikotyny przesiąkł cztery ściany. Od kiedy to ja paliłem? Kiedy zacząłem? Kiedy pół litra samogonu zamieniło się w pięć opróżnionych butelek? A gdzie treningi? Gdzie szkoła?
    Nie wiem.
    Usiadłem na łóżku, łapiąc się za głowę. Kac pulsował niemiłosiernie. Otworzyłem okno, aby wywietrzyć ten cały smród. Powinienem wziąć się w garść. Ale nie umiałem tego zrobić. Świat się rozpadał, a ja razem z nim. Spadałem na dno, nawet nie próbując niczego chwycić się, aby utrzymać się na powierzchni.
    Skoro to wszystko i tak nie miało sensu...
    Z tego wszystkiego wyrwał mnie po jakimś czasie dźwięk przekręcanego w drzwiach klucza. Kot miauknął na przybysza, a ja przycisnąłem głowę do poduszki. Nawet takie dźwięki powodowały, że ból głowy potęgował się do niewiadomo jakiej potęgi. Spojrzałem uważnie na chłopaka. Jego mina mówiła wszystko.
    - Przepraszam, chyba zgubiłem się na ścieżce życia i czasu. - Uśmiechnąłem się blado, pijąc z butelki, która stała tuż przy łóżku, wodę.

    OdpowiedzUsuń
  8. [Przez ciebie caly dzień będą mi chodzić po głowie szanty. .-.
    W każdym razie, Aleksy pewnie zagryzłby w końcu Adę, jeśli ta by tak nad nim skakała, a jak Michał nie jest do pocieszania, nie próbowałby się nad nim litować ani dociekać, tylko po prostu chciałby od czasu do czasu pogapić się z nim w ścianę i ewentualnie ponarzekać, to jest szansa, że nie rzuci mu się do gardła. :D]

    Aleksy.

    OdpowiedzUsuń
  9. Spojrzałem na chłopaka wzrokiem zbitego psa. To nie był zbyt dobry moment na odwiedziny. Nie czułem się na siłach, aby z kimkolwiek się spotykać. Nie, kiedy byłem w takim okropnym stanie.
    Rozejrzałem się po pokoju. Zacząłem zastanawiać się, kiedy ja to tak wszystko zaniedbałem. A po chwili wzruszyłem ramionami. Tak bardzo było mi wszystko jedno.
    Gdyby mój trener zobaczyłby jakie żarcie przez ten czas konsumowałem to życia bym nie miał. Spojrzałem jeszcze raz na Michała. W jego oczach można było zauważyć coś w rodzaju zaniepokojenia, zmartwienia i... I nie wiedziałem jak to nazwać. Może zawód? Tak, to było chyba najbardziej odpowiednie określenie w tym momencie.
    - Przepraszam. - Wydukałem cicho pod nosem. Po chwili udałem się do łazienki, abym się jakoś ogarnął.

    OdpowiedzUsuń
  10. [A co powiesz na to, że Michał na jakichś zajęciach na strzelnicy radzilby sobie tak dobrze, że aż Łukasz namowilby go na uczestnictwo w zawodach? Mógłby mu robić indywidualne treningi.]

    OdpowiedzUsuń