Aktualności

Po liście obecności zostało nas bardzo niewielu. Nie zamierzam zamykać bloga, jeśli chcecie, kontynuujcie wątki. Krakowskie Liceum przechodzi poważny zastój; stało się to dość szybko, nie ma chyba więc sensu rozpaczliwie reanimować bloga.


Dziękuję wszystkim, którzy dotąd z nami wytrwali! :)

wtorek, 3 listopada 2015

bitter sweet symphony


Aleksy Adamiecki
18 lat, III A

Od początku był dziwakiem. Różnica jest taka, że z początku był dziwakiem, którego coś obchodziło. Nauka, oceny, szczątki życia towarzyskiego, jakie prowadził. W ciągu ostatnich trzech lat zaszła w nim jednak zmiana. Przestał się odzywać, uśmiechać, dbać o cokolwiek. Głównie milczy, nie zwracając na nikogo uwagi, beznamiętnie wlepia wzrok w przeciwległą ścianę albo zaczytuje się w książce, Odpycha od siebie każdego, z kim kiedyś był blisko, jednocześnie udając, że nic takiego nie ma miejsca, w jego charakterze i podejściu do życia nie zaszła żadna zmiana. Irytują go ludzie, którzy się o niego troszczą i próbują dociec, co się z nim stało. To w końcu nie ich biznes i Aleksy trzyma się tego, chowając swoją małą tajemnicę coraz głębiej z każdym dniem.
Kiedyś znowu będzie dobrym chłopcem. Obiecał. 

17 komentarzy:

  1. [Felicja troszczyć, by się nie troszczyła, ale do odkrycia jego małego sekretu na pewno, by dążyłaby. Cześć!]

    Felicja

    OdpowiedzUsuń
  2. [ O rany, jaki smutny pan. :c Aż mi się przykro zrobiło, gdy czytałam kartę. Jest ochota na wątek z Idalią? :) ]

    Idalia Tkaczyk

    OdpowiedzUsuń
  3. [Hm. Michaś nie jest od pocieszania innych, a Ada z kolei skakałaby nad nim jak nad małym dzieckiem większość ludzi (poza Adą i mną, bo obie ich nie znosimy), więc nie mam pomysłu na wątek, ale kurcze, chciałabym jakiś napisać, bo postać przypomina mi mojego dobrego kumpla i wierzę, że jak się przełamie pewne bariery, to jest świetnym przyjacielem. :3 Póki co ja jeszcze pomyślę, może jakiś pomysł wpadnie mi do tego pustego łba, a na razie życzę wielu fajnych wątków. ^^]

    OdpowiedzUsuń
  4. [Witam. Co powiesz na to, że z jakiegoś bliżej nieznanego dla twojego pana powodu mój Kosma do niego się uczepi i bedzie za nim chodził i próbował z nim pogadać. Coś jak osioł i Shrek xD]

    OdpowiedzUsuń
  5. Od czasu do czasu i dla mnie zdarzyło się coś zapalić. Najczęściej, tak jak w tym przypadku, były to papierosy. Czasami coś trochę mocniejszego, ale to już tak raz na ruski rok. Chociaż w sumie będąc sportowcem to nie powinienem tak niszczyć zdrowia. Trener sporo nam mówił o tych używkach i ich wpływie na organizm. Ale miałem to i tak gdzieś głęboko w poważaniu. Jakoś nie odczuwałem spadku formy czy czegoś w tym stylu, więc nie widziałem żadnego problemu.
    Po dzwonku nie spieszyło mi się do szkoły. Być może dlatego, że nie chodziłem na religię. Ot, taki wybór. Mój, osobiście bardzo świadomy. Kątem oka zauwazyłem Aleksego, który siedział na murku. Ostatnim razem gadaliśmy. Znaczy się ja gadałem, a on milczał. No, ale w sumie to fajnie było. Chyba. Bo Aleksy nic nie mówił. No, a z drugiej strony to od dawna było wiadomo, że milczenie oznaczało zgodę.
    - Siemka. Co tam u ciebie? - Zapytałem, siadając tuż obok chłopaka. - Co czytasz? - Zerknąłem uważnie na niego. - Coś po waszemu? Czy po angielsku? - Pytałem się go. Raczej nie liczyłem na to, że czytał coś po rosyjsku. - Halo, tu Ziemia do Aleksego. - Machnąłem mu lekko dłonią przed oczami. - Nie śpij, bo ci dzieciaka kiedyś podrzucą. - Przechyliłem głowę na bok.

    OdpowiedzUsuń
  6. [Nie odstrasza, ale Twój chłopak musi brać pod uwagę, że to Felkę tylko utwierdzi w przekonaniu, że ten coś ukrywa, a skoro ma coś przeciwko to ona musi to odkryć. Pytanie tylko gdzie to węszenie zaczynamy oraz do czego Dąbrowska ewentualnie już, by się dokopała ;)]

    Felicja

    OdpowiedzUsuń
  7. On sam nie był nazbyt zachwycony nową sytuacją w domu. Dobrze mu było z jego matką, w małym mieszkanku na przedmieściach. Grał w Skyrim albo LoLa, mało co go interesowało poza jego podręcznikami do nauki fińskiego. Od czasu do czasu gdzieś wyszedł z jakąś osobą, która irytowała go najmniej ze wszystkich. Tak było dobrze. Tymczasem któregoś Przybylska wyszła na randkę, a kilka miesięcy później mówi, że się przeprowadzają. Nie chodziło nawet o to, że wszystkiego jego nerdowskie rzeczy musiał układać od nowa, a podłączenie komputera ze wszystkimi dodatkowymi urządzeniami trochę trwa. Konsola też wymaga dobrego telewizora, żeby grafika była na wysokim poziomie. W pakiecie do narzeczonego matki dostał braciszka. Szlag go trafił, kiedy zobaczył tę ciotę. "Jesteście w tym samym wieku, na pewno się zaprzyjaźnicie". Chuja prawda.
    Normalnie doceniłby Doorsów. Chociaż gust muzyczny w niektórych momentach pokrywał mu się z tym Aleksego. Jednak w tej chwili rozgrywał kolejny mecz, w dodatku rozmawiał przez Skype'a. Wiadomo, lepszy teamwork. A tutaj wcinają mu się jęki Morrisona. Zerwał się natychmiast, wyciszył na moment mikrofon i wbił do jego pokoju, nie zastanawiając się nawet nad tym, że powinien zapukać.
    — Scisz to — rzucił jedynie, wskazując na komputer. Nie miał siły wdawać się w dyskusje, wolał zakomunikować to krótko.

    Przybylski

    OdpowiedzUsuń
  8. [Stanowczo młody, głupi idealista :P
    I oczywiście jestem chętna na wątek. Jakaś lekcja? Czy coś innego?]
    Syriusz

    OdpowiedzUsuń
  9. [Pewnie masz rację :) Zacznę coś i zobaczymy, jak rozwinie się akcja. Jeśli coś będzie nie tak to krzycz :)]
    Kiedy Syriusz dostał pracę w krakowskim liceum, przypominało to nieco wcześniejszy prezent gwiazdowy. On, młody nauczyciek, świeżo po studiach, w renomowanej placówce. To całkiem niezły początek kariery zawodowej. Oczywiście wiedział, że to miejsce to nie jego zasługa. Przypadek. Starszy nauczyciel zrezygnował przez wzgląd na zdrowie, do początku semestru było niebezpiecznie blisko, a jego CV leżało na biurku i prezentowało się nie najgorzej, a przy tym był gotowy specjalnie dla tej pracy przeprowadzić się do Krakowa. Oczywiście taki obraz sytuacji był nieco naciągany na potrzeby rozmowy kwalifikacyjnej, ale najważniejsze było to, że udało mu się złapać etat.
    To jednak była ta przyjemniejsza część. Potem nadeszła pora pakowania się, rad nauczycielskich i wreszcie samego nauczania. Jak wiadomo, w szkołach, które gurują w rankingach, jest wiele utalentowanej młodzieży. Niestety najczęściej brane są pod uwagę talenty naukowe, a nie sportowe lub artystyczne. A jednocześnie dyrektorowie z lubością się nimi na apelach i ogłaszają ich sukcesy jak swoje.
    Syriusz wiedział o tym wszystkim. Wiedział też, że wśród ludzi niezwykle rozwiniętych umysłowo sport nie jest szczególnie popularny. Mężczyzna jednak wierzył, że nie tylko wiedza, ale i inteligencja cechuje młodzież z tego liceum i raczej entuzjastycznie podchodził do swojego przedmiotu. Niestety nie wszyscy podzielali jego poglądy, a przede wszystkim znaczna część uczniów była odmiennego zdania.
    Wśród niechętnych był chłopak z klasy trzeciej. Syriusz w ogóle nie miał łatwego zadania z tą klasą, ponieważ myślami byli gdzieś w świecie matur, wyścigu szczurów, a przy tym niechętnie słuchali tak młodego nauczyciela jak Dracki. Syriusz jednak używał jako siły persfazji ćwiczeń i słów. Uważał, że grożenie jedynkami jest poniżej jego godności. Na większość uczniów jego sposoby skutkowały, ale nie na niejakiego Aleksego Adamieckiego. Chłopak zdawał się zupełnie ignorować nauczyciela, czym doprowadzał Syriusza do szewskiej pasji... I tylko rozsądek powstrzymywał mężczyznę przed wypowiedzeniem kilku dosadniejszych słów.
    Kiedy po raz kolejny chłopak pojawił się bez stroju, Syriusz kazał mu poczekać na boku i , dopiero gdy reszta chłopców miała już co robić, poprosił go na rozmowę.
    Postanowił być miły... Przynajmniej na początku.
    - Czemu nie chcesz ćwiczyć? - zapytał wprost.
    Syriusz

    OdpowiedzUsuń
  10. - To jak nie czytasz to schowaj lepiej książkę nim ci przejdzie wilgocią. - Odpowiedziałem, siadając tuż obok chłopaka i uśmiechnąłem się lekko. - Zawsze jesteś taki... - Szukałem w swojej głowie odpowiedniego słowa. - Taki smutny? - Zapytałem się go, uznając, że wyraz "smutny" będzie dosyć odpowiedni. Zacząłem mu się przyglądać z zaciekawieniem w oczach. - Tak właściwie to chciałem tylko pogadać. - Stwierdziłem. - Tylko tak za bardzo nie wiem o czym, bo nie wiem co lubisz. Albo czego nie lubisz... - Zastanowiłem się nad tym faktem. - Co do towarzystwa... - Rozejrzałem się wokół siebie. - Jakoś żadnego oprócz ciebie teraz tutaj akurat w tym momencie nie ma. - Zaśmiałem się cicho pod nosem. - Matematykę już dzisiaj miałem. A lektura już jest dawno przeczytana. - Starałem się mówić dosyć składnie. Niestety mój polski nadal kulał i raczej nie było żadnych nadziei na to, aby to się w przyszłości zmieniło. Po prostu nie miałem głowy do tego języka. No cóż, bywa.

    Kosma

    OdpowiedzUsuń
  11. [Aleksy wydaje się dosyć trudną postacią, ale moja Mela podejmuje się ryzyka! :D Mam kilka pomysłów ‒ jakże oklepany temat spotkania w bibliotece, gdyż i Melania, i Aleksy czytają książki; spacer Melanii z aparatem w ręku po jakże przygnębiającym jesiennym parku i spotkanie; Mela jest tym typem człowieka, który docieka w czym problem, chce pomóc i irytuje tym Aleksego. Chyba, że wymyślisz coś lepszego, zdam się na Ciebie! :D]

    Melania W.

    OdpowiedzUsuń
  12. Syriusz naprawdę starał się zrozumieć swoich uczniów. Rozumiał, że mogą mieć jakieś problemy, traumy, obawy. Zupełnie nie rozumiał idei...nielubienia sportu. Zwyczajnie nie mieściło się to w jego wizji świata. Kiedy siedział i czekał na odpowiedź Aleksego... liczył na jakąś doroślejszą odpowiedź, Niestety boleśnie przypomniał sobie, że rozmawia z osiemnastolatkiem.
    Spojrzał uważnie na chłopaka i odpowiedział po krótkiej chwili zastanowienia.
    - Nie przypominam sobie, żebym kazał wam biegać w koło jak konie, ale jeśli masz takie życzenie, to można to zorganizować. Do parku mamy niedaleko - odpowiedział spokojnie.
    - A tak na poważnie, ćwiczenia są potrzebne ze względu na rozwój psychiczny i fizyczny. A wf nie jest czasem na czytanie zaległych lektur czy odrabianie prac domowych. Albo zadbasz o siebie teraz, albo potem będziesz płacił za rehabilitantów - wzruszył ramionami. - Jako dorosły człowiek powinieneś to rozumieć. Mam nadzieję, że od następnych zajęć będziesz ćwiczył. I to normalnie, a nie jak mucha w smole. Jak nie... to przyniosę kilka niezwykle nudnych książek o zasadach gry, życiu sławnych sędziów czy coś w tym stylu i będę wystawiał ci oceny z tych lektur obok tych, które wystawiam za zaliczenia sprawnościowe. Zostanie rok dłużej w klasie maturalnej z powodu wf-u nie jest powodem do domy.
    Czuł się paskudnie, zniżając się do tego typu gróźb. Ale naprawdę nie widział lepszego rozwiązania. Inna sprawa, że żadnej jedynki mu do tej pory nie wstawił.... a przynajmniej nie za niećwiczenie.
    - Poza tym... sport to nie tylko ruch, ale i strategia. Jak szachy. Spróbuj poszukać pozytywów.
    Dla Syriusza ruch był pasją i trudno było mu pojąć, że ktoś nie widzi w nim nic wspaniałego.

    Syriusz

    OdpowiedzUsuń
  13. -Ja jestem po to, żebyście uniknęli kontuzji - zauważył i westchnął ciężko. - Czyli zamierzasz siedzieć jako uczeń w tej szkole, aż cię wywalą. Będziesz olewał mnie i wszystkich innych, i tylko utrudniał wszystkim życie? To rzuć szkołę. Jeśli jednak coś cię tu trzyma, musisz dostosować się do zasad - pokręcił głową. Sięgnął po swój plecak i zaczął w nim grzebać.
    - Co bo Bora... był jeźdźcem. Widocznie pokonała go nadmierna odwaga - wzruszył ramionami. Oczywiście prawa nie była taka oczywista, ale Syriusz ostatni raz uczył się historii ponad pięć lat wcześniej.
    - Trzymaj - podał chłopakowi książkę. - Napisz mi o cechach potrzebnych tym, którzy zajmują się tym sportem. Potem, o coś cię dopytam - zaproponował.
    Syriusz miał bolesną świadomość, że jeżeli wf będzie jedynym przedmiotem zawalonym przez chłopaka, to dyrekcja i tak go przepchnie, żeby nie psuć sobie statystyk. Chciał przynajmniej wymusić na Aleksie jakieś zainteresowanie sportem, choćby w formie teoretycznej.
    - Co w takim razie zamierzasz robić w życiu? - zapytał w końcu.
    Syriusz

    OdpowiedzUsuń
  14. - Nie bądź tak łaskawy - westchnął ciężko. Naprawdę... może nie był dla nich autorytetem, ale sądził, że poradzi sobie z uczniami. Nie myślał jednak nigdy o osobach pokroju Aleksego. Trudno było Syriuszowi zrozumieć tego chłopaka, ponieważ nie potrafił sobie wyobrazić życia bez sportu.
    - Znasz się na koniach? - zapytał w końcu. Chciał wyciągnąć trochę informacji z ucznia, żeby znaleźć jakąś drogę do niego. - Z tego, co słyszałem, są niezwykle czułe na emocje jeźdźca, ponieważ same mają ograniczone pole widzenia i możliwości widzenia. Nie tak łatwo przekonać konia, żeby wszedł w wodę... jeśli samemu nie jest się przekonanym - mężczyzna był zwyczajnie ciekawy odpowiedzi chłopaka.
    - Myśli samobójcze to raczej słabe rozwiązanie. Zasugerowałbym rozmowę z psychologiem, ale pewnie mnie wyśmiejesz - poważnie spojrzał na ucznia. - Dziękuję za szczerość, ale... wiesz, że nie będę mógł teraz tego tak zostawić, prawda? - zapytał spokojnie. - Opowiesz mi... czemu nic cię nie interesuje? Niczego nie planujesz? Naprawdę nie masz żadnych marzeń?

    Syriusz

    OdpowiedzUsuń
  15. To, co Aleksy powiedział o koniach zgadzało się z tym, co mężczyzna słyszał od swoich znajomych rekonstruktorów. Sam tylko próbował jazdy konnej, ale stanowczo wolał sporty drużynowe, w które zaangażowana była piłka - najlepiej jasna i latająca nad siatką.
    Pokręcił głową.
    - Przyznam, że nie przekonuje mnie twój sposób myślenia. Z jednej strony twierdzisz, że nie potrzebujesz marzeń, planów i tak dalej, a z drugiej strony nic dla ciebie nie ma sensu, bo jest bezcelowe jak bieganie, bo nie myślisz o przyszłości, w której zdrowie fizyczne będzie ci potrzebne. To nie tyczy się tylko moim zajęć oczywiście. W takim razie świadomie odbierasz sobie sens teraźniejszości, żeby nie myśleć o przyszłości... wybacz, ale nie łapię, po co to wszystko i dlaczego - wzruszył ramionami i oparł się wygodnie. Czekał na wyjaśnienia. Trudno nie zauważyć, że prowokował chłopaka do dalszych wypowiedzi. Tylko w ten sposób mógł się czegoś dowiedzieć lub chociaż zrozumieć motywy ucznia.

    Syriusz

    OdpowiedzUsuń
  16. - Raczej coś. A tak dokładniej to wilgoć z betonu na którym siedzisz. - Zachichotałem cicho pod nosem. - Nie szkoda ci życia na takie izolowanie się od innych ludzi? - Zapytałem, spoglądając uważnie na niego. - Mi chyba jednak byłoby szkoda. - Stwierdziłem, rozsiadając się wygodniej na kurtce, którą rozłożyłem sobie pod tyłkiem. - Problem w tym, że wszyscy już sobie poszli... Gdzieś. - Stwierdziłem, patrząc na chłopaka. - Więc raczej jesteś skazany na moje towarzystwo. Może zechciałbyś mnie trochę oprowadzić po mieście? - Zapytałem. Co jak co, ale nie znałem tego miasta jeszcze dobrze. Drugą stroną medalu było to, że potrafiłem zgubić się na prostej drodze. - Stawiam jakieś dobre piwo. - Uśmiechnąłem się lekko do niego.

    OdpowiedzUsuń