Agnieszka Bohdziewicz
13 III 1997 rok ○ III D ○ Kraków
Była trochę wyobcowana. Nie chodziła z głową w chmurach, właściwie nierzadko wykazywała się godnym pozazdroszczenia racjonalizmem, ale jednocześnie trudno było oprzeć się wrażeniu, że otaczała ją cienka bariera odgradzająca od reszty świata. Jakby przybyła nie tyle z obcej planety, co z alternatywnej rzeczywistości. Bywały chwile, że trudno ją było wyczuć – opowiadała coś takim tonem, że nie wiadomo było, czy zachowuje powagę, czy subtelnie pokpiwa; mową ciała zaprzeczała wypowiadanym słowom. Ludzie są ważni, ale nie najważniejsi, mawiała czasem i to podejście widoczne było w kontaktach z innymi – lubiła ludzi i spędzać z nimi czas, chociaż samotność jej nie przerażała, przedkładała nad nią towarzystwo, ale jednocześnie miała w sobie coś, co nie pozwalało mocniej zaangażować się w jakąkolwiek znajomość. Silnie zakorzenione poczucie tymczasowości sprawiała, że każda relacja, w którą wchodziła, okazywała się nietrwałą.
[Piękne zdjęcie, a tekst taki, że musiałam przeczytać dwa razy, by mieć pewność, że rozumiem. Ale nie szkodzi, zapewne taki efekt miał być, prawda?]
OdpowiedzUsuńMicka
[Całkiem ciekawa pani, nie powiem. Witam na blogu i życzę miłej zabawy.]
OdpowiedzUsuńAleksy
[Ohoho, widzę tu zaburzenia w komunikacji! Ale na pewno będzie dobrze, nie trzeba mieć masy przyjaciół, żeby się świetnie bawić - i tego życzę i Agnieszce, i autorce. :3 Wielu fajnych wątków!]
OdpowiedzUsuń