29 lat □ 12.03.1986 □ Olsztyn
nauczycielka języka niemieckiego □ wychowawczyni 1C
Pod prysznicem śpiewa piosenki die Ärzte, za najbardziej obezwładniające uczucie na świecie uważa obrysowywanie opuszkami palców twardych klawiszy fortepianu, na drugie śniadanie je precle, uczniów wita radosnym okrzykiem: "Guten Morgen, meine Süßen!", w tramwaju czyta niemieckie romansidła, a wieczorami ogląda mecze Bundesligi, popijając Oettinger'a przywiezionego prosto zza zachodniej granicy. Germanistka z prawdziwego zdarzenia; pięć lat temu ukończyła studia magisterskie na Uniwersytecie Jagiellońskim, od czterech lat aktywnie zasila grono pedagogiczne XX. Liceum Ogólnokształcącego w Krakowie. Mimo trzydziestki na karku i narzekających na brak wnuków rodziców, wciąż jest samotna, ale nie szuka nikogo na siłę, nie ma kont na portalach randkowych i nie sprawiła sobie jeszcze kota, jak wypadałoby dobrze zapowiadającej się starej pannie. Mężczyznom jednak nie potrafi zaufać. Kiedy trzy lata temu okazało się, że jej niemiecki chłopak, to w rzeczywistości nie kto inny, jak szczęśliwy mąż Helgi i ojciec Gretchen oraz Fritza, niemal całkowicie zwątpiła w płeć brzydszą, przysięgając sobie w duchu, że już nigdy nie da się tak łatwo wpuścić w maliny. Mieszka z przyjaciółką. Nauczycielska pensja nie wystarcza na wynajmowanie własnego lokum, więc Julia chcąc czy nie chcąc musi znosić dziwactwa drugiej osoby i sprzątać cały bałagan, który ta wokół siebie robi. Plus jest taki, że to niewielka cena za posiadanie stałego towarzystwa. Przecież zawsze mogło być gorzej.
________________________________________________________________
Dobry wieczór! Chyba troszeczkę wyszłam z wprawy przy pisaniu kart, ale mam nadzieje, że nie zraziłam nikogo do Julki. Jeśli nie zraziłam, to serdecznie zapraszam do wątków i powiązań! Bierzemy wszystko!
[Wreeeszcie jakaś nauczycielka, Remi potrzebuje ich do szczęścia. Co prawda, wciąż za młoda, jeśli chodzi o jego gust, ale lepszy rydz niż nic. Julia mężczyznom nie ufa, ale uczniowi chyba może, hmm?]
OdpowiedzUsuńJeremiasz Kwiecień
[Zapraszam do Kosmy ;)]
OdpowiedzUsuń[Niemiecki, powiadasz? Widzę w niej ulubioną nauczycielkę Michałka. :3 Bardzo fajna pani się wydaje.]
OdpowiedzUsuń[Nie musi gustować, wystarczy, że to on gustuje w nauczycielkach! A nuż Julia da się złamać. W sumie Remi mógłby baaardzo lubić niemiecki, ostentacyjnie czytać książki po niemiecku i w ogóle. Zacząłby zawracać jej głowę, że chce zdawać maturę z niemieckiego i potrzebuje pomocy... najlepiej pozaszkolnej.]
OdpowiedzUsuńJeremiasz Kwiecień
[Żono ma! No... prawie! xD]
OdpowiedzUsuńAleksander większość przerw spędzał z Abramem, chowając się przed szkolną dziatwą, kitrając papierosy, jakby sam był jednym z uczniów. Abramowi to raczej zwisało, ale Abramowi mogło zwisać. A Olkowi nie. Poza szkołą, nie miał żadnego innego etatu i miał wrażenie, że byle wykroczenie, może przyczynić się do utraty ciepłej posadki. Niby nie dobrze jest dawać taki zły przykład młodzieży, a odmówić sobie dymka ciężko, szczególnie gdy się uczy francuskiego...
Ale tym razem historyka nie było. Bawił na zagranicznej konferencji, podczas gdy Olek męczył się kolejną przerwę w pokoju nauczycielskim, wyraźnie szukając sobie sojuszników.
Problem polegał na tym, że był nieśmiały. Choć nie wyglądał. Wszyscy sądzili, że jest zadufany w sobie i dlatego zwykle milczy. Ot, kawał bufona. Tymczasem on po prostu nie wiedział, o co mógłby zagadywać. O pogodzie przecież nie będzie rozmawiał, a na fizyce, czy matematyce w ogóle się nie zna. Jeszcze by się skompromitował.
W pewnym momencie zawiesił wzrok na germanistce. Nie znał jej jeszcze dobrze, choć przecież już jakiś czas tu pracowali. Posłał jej delikatny uśmiech, wydawała mu się miła. Nie, miła to brzydkie słowo. Jakby była nijaka, a to przecież nie prawda. Zauważył ją już wcześniej, ale zawsze powtarzał sobie, że musi mieć jakiegoś narzeczonego, a w ogóle to przecież on też ma swoją narzeczoną, więc w sumie po co ma rozmawiać z germanistką?!
Westchnął cicho i zaczął szkicować bazgroły w swoim notesie.
Olek
[Konkurs z niemieckiego średnio mi się widzi, bo chociaż Michaś dobrze sobie z tym językiem radzi, skupia się bardziej na matmie i gegrusi. Hm.. Może niech będą zorganizowane jakieś dni młodzieży? Ja byłam kiedyś na takim Brandenburgen Jugendtage czy coś w tym stylu (to nic, że ani słowa po niemiecku nie powiem XD). Michaś zapisałby się, pojechaliby ze szkoły do Niemiec (a niezły kawał mają). Nie wiedziałby, że pani Julcia jedzie z nimi i by się w autobusie skapnął, po czym uznał, że jest lepszym towarzystwem niż koledzy, którzy rozmawiają o tym, ile wypiją (w związku z tym, że tam bodajże od 16 lat można legalnie pić). Można zacząć na przykład od tego, jak Julusia sprawdza obecność czy coś. :3]
OdpowiedzUsuń[Cześć! Może masz ochotę na jakiś wątek?]
OdpowiedzUsuńSyriusz